Po pierwsze bym odróżnił mleko matki od przetworzonych produktów. Mleko jest naturalnie dostepne (np, krowa), ale z tego co udało mi się wyczytać, mleko nie jest zdrowe już dla dorosłego człowieka, jak to mawiła Arnold " mleko jest dla dzieci". Jeśli mowa osłodyczach, to po prostu cukier uzależnia bardziej niż kokaina. No i spójrzmy prawdzie w oczy, cukier naturalnie niegdzie nie występuje (nie rośnie na drzewach, nie zbiera się go na polach - dobra, powstaje z buraka cukrowego, ale na etapie PRZETWORZENIA!). Stąd wyciąganie wniosków, że genetycznie jesteśmy przystosowani do słodkiego, jak dla mnie jest bzdurą. Co powiecie o krajach mniej rozwiniętych, gdzie też piją mleko matki, ale nie ciągnie ich do słodkiego? Co np z Japonią? Oni nie piją mleka matki? Co z innymi krajami? Wyciąganie takich wniosków moim zdaniem jest baaaardzo pochopne.
Jeśli chodzi o słodkie i napady głodu na nie to dokładnie i bardzo dobrze z własnego doświadczenia znam ten problem;) Kiedyś zacząłem redukcję z 105 kg i tak koło 2 lat i doszedłem do 75 kg, ale, no właśnie: przez 2 lata nie tknąłem nic słodkiego, nic a nic, nawet kawałeczka tortu, nawet zero cukierka, nic dosłownie nic. Zacząłem obcinać kcal z tygodnia na tydzień i ostatecznie zakończyłem dzienną podaż kcal na jakichś 1500 kcal max. Do tego siłownia codziennie, albo nawet 2 razy dziennie, aeroby kręciłem jak głupi - 2-3 godziny dziennie. Efekt: bardzo szybka utrata wagi, załamanie metaboliczne, wszystkie hormony poszły się ****, testosteron praktycznie zero, dosłownie bo miałem 18 ng/dl gdzie minimum to 250 ng/dl (nie, nie leciały saa, tylko sama dieta oparta na praktycznie samym białku, nie jadłem tłuszczu, tak,tak to z niego powstaje w duuużym skrócie testosteron). Efekt już taki końcowy - uzależnienie od słodyczy, od jedzenia ogólnie i efekt jojo z 75 kg na 115 kg (niestety nie mięsnie a tłuszcz). Do tej pory borykam się z napadami głodu na słodkie, a jak już coś słodkiego zjem to nie mogę przestać. Więc trzeba było sobie z tym poradzić. Moje porady:
- pić dużo wody i kawy
- zająć się czymś, jakieś hobby czy to spacerować itp, byle by tylko się nie nudzić!
- z kaloriami schodzić powoli i stopniowo, nie obcinać nagle i w dużych ilościach!
- dużo warzyw i owoców
- Jak mamy ochotę na słodkie, to najlepiej zrobić coś samemu, jakiś omlet z owocami, bakaliami itp, i zawsze mieć przygotowane posiłki!
Z suplementów na pewno pomoże (znaczy sie mi pomogło baaardzo) : gymnema sylvestre, berberyna, metformina (tylko na receptę), top shape (glukomannan, błonnik, który świetnie "zapycha"), HCA + Chitosan (scitec ze względu na 60% standaryzacji i cenę), chrom i cynk.
Co do 5-HTP to ja bym uważał, ponieważ bardzo szybko zaczyna działać to odwrotnie jak powinno, tj, u mnie po 2-3 tygodniach miałem problemy ze snem, a głód tylko rósł, pewnie też to efekt domina - niewyspanie - zmęcznie - mind fog - jedzenie czego popadnie.
Należy pamiętać, że dużo też siedzi w głowie. Często lubimy "zajadać" problemy, co jest jednym z najtudniejszych do przezwyciężenia. Najlepiej szczerze to mieć kogoś, kto nam pomoże, bo samemu czasami możemy błądzić w kółko.