Witam,
proszę o małą poradę. Mam 26lat, 188cm wzrostu, 83kg, BF ok. 15%. Chcę zejść do BF ok. 10% przy zachowaniu masy mięśniowej.
Aktualnie mój trening to: 3x w tygodniu trening siłowy, 1 dłuższy (90min) trening kardio, 1x30 min bardzo intensywna sesja interwałowa. Teraz mam nacisk głównie na siłę.
Jestem zdrowy, subiektywnie w dobrej formie, żadnych problemów.
Kończę właśnie pierwszy spalacz w życiu - opakowanie Thermo Core. Widzę poprawę sylwetki, nowy tłuszcz się nie odłożył (sporo jem, mam duży apetyt). Bardzo przyjemnie mnie pobudzał, długo i stabilnie, bez uczucia trzepania mózgu. Zero kłopotów ze spaniem, mega energia na treningach. Tłuszcz mam głównie w miejscach "kłopotliwych" (boki, brzuch, klatka). Staram się spać 7h/dobę. Nie trzymam jakiejś specjalnej diety ale jem zdrowo, żadnych fast foodów, celuję w 130g białka dziennie + "dobre" węgle, warzywa, owoce itp. Absolutnie nie zależy mi na "masie"!
No i jako że swoją sytuację opisałem to proszę bardzo o doradzenie jakiegoś odpowiedniego dla mojego przypadku spalacza Wydać chciałbym maksymalnie 200zł/miesiąc, nie zależy mi na niesamowitej szybkości spalania. Chciałbym żeby trochę pobudzał, tak jak Thermocore.
To co jak na razie znalazłem i rozważam:
Fenix Ground Zero - mam kłopoty z podjadaniem więc byłoby jak znalazł. Plus zawiera rauwolfię więc jak znalazł na boczki. Póki co mój faworyt.
Cannibal Claw - podoba mi się jako że ma ujarzmiać negatywne efekty kortyzolu. Na minus to że raczej nie pobudza. Trenuję bardzo intensywnie więc możliwe że mam kłopoty z kortyzolem i stąd trochę za dużo tłuszczyku
Cannibal Inferno - mój nr. 2, wygląda na dość uniwersalny środek, z naciskiem na wytapianie "resztek". Obiektywnie patrząc dużo tego tłuszczu nie mam więc może być całkiem ok.
Alphaburn - czytając skład i bardzo pozytywne opinie też mógłby być ok.
Proszę Speców o pomoc