Witam,
mam ogromny kłopot ze zrzuceniem zbędnych kilogramów. Mam 39 lat, 2 dzieci,170 cm wzrostu i 83 kg. Przez wiele lat byłam baletnicą co wiązało się z ciężkimi treningami i byciem na ciągłej diecie. Do czasu urodzenia pierwszego dziecka byłam aktywna fizycznie i ważyłam 53 kg. Potem się wszystko posypało i stąd 30 kg do przodu. Drugie dziecko dopełniło dzieła. Z powodu nadwagi popadlam w depresję, z której nie mogłam się wygrzebać. Moim największym problemem są słodycze, mogę nie jeść nic, ale nadrabiam ciastami, czekoladą i colą. Przy tym mogłabym ciągle spać. Nie mam na nic siły. Doskonale wiem, że jest to mój problem i podjęłam decyzję, że czas z tym zawalczyć.
Kupiłam Fenix Ground Zero głównie po to żeby mnie trochę pobudził i zniwelował chęć na słodkie. Po kilku dniach stosowania przyznaję, że jest ok. Ruszyłam tyłek z kanapy i zaczęłam ćwiczyć, na ten moment są to szybkie około 5 km spacery z psami i jeszcze pół godzinki marszu na bieżni. Za jakiś tydzień dorzucę pilates i zumbę.
Proszę o poradę czy wybrałam dobry spalacz i co mogłabym do niego jeszcze dorzucić? Dorzucać od razu czy za jakiś czas? Moim problemem są głównie brzuch, biodra, uda i nogi - w tych miejscach mam najwięcej zbędnego ciała. Jestem zdrowa, kawa i energetyki nigdy na mnie nie działały. Mam wrażenie, że dostarczam sobie cukru głównie po to żeby dodać sobie energii.
Dzięki,
Ola