Skocz do zawartości

Kazam

Ekspert
  • Liczba zawartości

    735
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    119

Wpisy na blogu dodane przez Kazam

  1. Kazam
    Motywacja do treningu
    …zanim zaczniesz – zbadaj się, chroniczny brak motywacji do działania lub nieumiejętność podejmowania nawet najprostszych decyzji. Ciągły brak wiary w siebie i zaniżona samoocena. Do tego ciągłe nieudane próby pracy nad sobą. Jeśli napisałem teraz coś o Tobie, to istnieje duża szansa, że powinieneś leczyć się na depresję lub dystymię. Warto przejść się do psychologa lub psychiatry, żeby upewnić się, czy tak naprawdę problem z motywacją nie tkwi głębiej. Depresja to choroba. Ma swoje objawy, również fizjologiczne. Da się ją leczyć – sam jestem przykładem osoby, która wyszła z takiego stanu i żyje teraz pełnią życia.
    Dystymia (o której być może nie słyszałeś) to bardziej podstępna odmiana depresji. Charakteryzuje się chronicznym obniżonym nastrojem z remisjami trwającymi nie dłużej niż dwa miesiące. Wśród objawów dystymii wymienia się:
    ciągłe uczucie zmęczenia; trudność w podejmowaniu nawet prostych decyzji; uczucie pustki i beznadziejności („ból istnienia”); obniżone poczucie własnej wartości („czuję się jak gówno”); zaburzenia snu i/lub łaknienia; problemy z koncentracją; brak odczuwania szczęścia i satysfakcji (tzw. „anhedonia”); unikanie kontaktów z innymi ludźmi; brak motywacji; uczucie nudy, wewnętrznej pustki („pustynia emocjonalna”). Mimo że objawy dystymii są mniej spektakularne niż objawy klinicznej depresji, to jest ona bardziej niebezpieczna. Wiąże się to z tym, że symptomy choroby są często ignorowane i osoby cierpiące na dystymię myślą, że mają po prostu taki melancholijny charakter. Do tego dystymia nie jest zazwyczaj na tyle uciążliwa, żeby całkowicie paraliżować jakiekolwiek działanie. Osoby chore na dystymię potrafią wywiązywać się ze swoich obowiązków. Ba, wręcz czasami są nawet pracoholikami, ponieważ praca jest doraźnym środkiem skutecznym w zwalczaniu objawów.
    Jeśli jednak powyższy opis zupełnie do Ciebie nie pasuje, to możemy przejść do zasadniczej części, czyli do praktycznych wskazówek pomocnych w podtrzymywaniu motywacji.
    Motywacja do treningu
    Jedną z pierwszych przeszkód na drodze do działania są nasze fałszywe przekonania na temat nas samych i otaczającego nas świata. Jeśli uważasz, że za wszystkie Twoje nieszczęścia odpowiedzialni są inni, to jesteś w błędzie. Ty sam odpowiadasz za swoje życie. Można mieć różne warunki startu, ale ostatecznie to Ty decydujesz o własnej drodze. Gdyby Mahatma Gandhi nie urodził się w złym miejscu i w złym czasie, pewnie nigdy nie zostałby wielkim człowiekiem. Innym przykładem myślenia, które paraliżuje wzbudzanie motywacji, jest zamartwianie się rzeczami, na które nie ma się wpływu. Nie masz wpływu na pogodę, więc po co się nią zamartwiać, skoro nie możesz jej zmienić? W ten sposób marnujesz jedynie energię życiową, którą mógłbyś spożytkować na coś bardziej konstruktywnego niż narzekanie.
    OLEJ GÓRNOLOTNE CYTATY „Sky is the limit”, „Impossible is nothing”, bla, bla, bla…
    Brzmi pięknie, ale za tymi cytatami nie idzie żadna treść. Innymi słowy: porady w stylu Paulo Coelho schowaj do lamusa. Niektóre z nich dają chwilowy zastrzyk energii do działania, ale często budują fałszywą wizję rzeczywistości. Powiem to inaczej: takie cytaciki generują dużo lajków, ale nie przekładają się na nic namacalnego. Poza tym mam nieodparte wrażenie, że za sprawą takich cytatów promuje się napompowaną „kulturę sukcesu”. „Musisz być najlepszy”, „musisz odnieść sukces”, musisz, musisz, musisz… Jak można szczęśliwe żyć, kiedy jest się pod taką presją? Niektóre z tych cytatów są nawet bezpośrednio szkodliwe. Na przykład „100% albo nic” to, w kontekście treningowym, najlepsza droga do kontuzji Nie twierdzę, że cytaty to coś złego. W końcu są to ludzkie myśli, które czasem mają wartość. Ale dobierałbym je mądrze i rozsądnie.
    DOWIEDZ SIĘ, CZEGO CHCESZ Kolejny krok milowy.
    Jak możesz się do czegoś motywować, kiedy nawet nie masz pojęcia, czego chcesz od życia? Nikt nie powiedział, że to się wie od razu. Albo że to się nigdy nie zmienia. Jednak bez punktu zaczepienia ciężko jest kierować swoim życiem. „Poznaj samego siebie” – to starożytne zawołanie wciąż zachowuje swoją moc. Nie można się motywować do działania, jeśli nie wie się, do czego tak naprawdę się zmierza.
    NIE PODEJMUJ ZE SOBĄ DYSKUSJI
    Dobra, załóżmy, że już wierzysz w to, że coś w Twoim życiu zależy od Ciebie. Wiesz już mniej więcej, czego od życia chcesz lub masz chociaż jakieś pomysły. Wracasz właśnie z wódki z kolegami i nachodzą cię ambitne myśli. Przez Twoją głowę przemykają różne marzenia i plany. Dochodzisz do domu i zaczynasz myśleć o tym, że jutro zaczniesz wprowadzać je w życie. Powiedzmy, że kac morderca cię nie pogrążył i faktycznie dalej chcesz zabrać się do działania. Prawdopodobnie nie będzie Ci się chciało, bo o wiele lepiej się myśli, niż działa. Za chwilę zaczniesz wymyślać różnego rodzaju wymówki, dlaczego powinieneś przełożyć te plany na jutro. No bo masz kaca. Bo pada deszcz. Bo naczynia są nieumyte. Uwierz mi, że jeśli Ci się nie chce, to będziesz w stanie wymyślić nawet najbardziej absurdalny argument za tym, żeby nie zabrać się do działania. Dlatego: nie podejmuj dyskusji z samym sobą.
    WYMYŚL KOŁA RATUNKOWE
    Czasem jest tak, że faktycznie coś stanie na przeszkodzie w realizacji danego planu dnia. Na przykład trudno iść biegać, gdy złamało się nogę. Warto wymyślić sobie jakieś zastępcze plany działania. Powiedzmy, że jeśli nie udało Ci się pójść na trening, to żeby nie czuć wyrzutów sumienia i frustracji, postaraj się np. nadrobić brak treningu odpowiednią dietą (dotyczy to raczej osób odchudzających się). Nie musi to być też koniecznie zadanie analogiczne do tego, które ominąłeś. Inny przykład: nie poszedłem na trening, ale za to poczytam więcej na temat odżywiania. Chodzi o to, że frustracja jest wielkim wrogiem motywacji. Ta metoda pozwala jej uniknąć.
    PODEJMIJ DECYZJĘ…
    Realizowanie nawet najprostszego działania wymaga podjęcia decyzji. Motywowanie się jest niczym innym niż codziennym mówieniem sobie „tak, zrobię to”. Wiem, że brzmi to jak czcza gadanina, ale jeśli potraktujesz własne decyzje jak świętość (wręcz jak słowo honoru składane samemu sobie), to nie będziesz musiał długo czekać na efekty. Świadome podjęcie decyzji to pierwszy krok. Potem będzie jeszcze trudniej, bo pierwszy krok nie jest wcale najtrudniejszy. Łatwo się mówi A, ale B mówi się o wiele ciężej.
    …I PRZEKROCZ GRANICĘ BÓLU
    Gdy znów sięgnę pamięcią do czasów licealnych, przypominam sobie moją wymagającą matematyczkę. W szkole zawsze miałem piątki z matematyki bez większego starania się, aż nagle w pierwszej klasie liceum zaczęły się problemy. Matematyka mało mnie wtedy interesowała. Wolałem fizykę, którą fascynowałem się bez reszty, a swoimi pytaniami namolnie terroryzowałem moją nauczycielkę w gimnazjum (np. „Proszę pani, a co by się stało, gdyby elektrony zaczęły okrążać jądro w przeciwnym kierunku?”). Wracając do rzeczy, po raz pierwszy w życiu ktoś pojechał mi po ambicjach, jeśli chodzi o matematykę. Jako tzw. „typowy facet” nie mogłem na taki stan rzeczy nie zareagować. Zacząłem rozwiązywać niezliczone ilości zadań z matematyki. Wtedy jeszcze internet nie był szeroko dostępny, więc żeby mieć więcej zadań do robienia, przeszukiwałem strych u mojej babci w poszukiwaniu książek z zadaniami. Wiedziałem, że muszą tam być, bo moja ciocia, która mieszkała kiedyś w tym domu, uczyła matematyki w szkole.
    MOTYWACJA
    Udało się i w ten sposób nauczyłem się przy okazji rachunku różniczkowego i całkowego. Na początku rozwiązywanie zadań nie przynosiło mi żadnej satysfakcji. Wręcz mnie męczyło. Ale po kilku miesiącach przekroczyłem próg bólu. Coś, co wcześniej wydawało mi się mało atrakcyjnym zajęciem, zaczęło pochłaniać mnie bez reszty. A wszystko dlatego, że podjąłem decyzję, może mało ambitną i niedojrzałą, że „udowodnię jej”. W efekcie w ostatniej klasie liceum doszło do tego, że moja matematyczka sama dawała mi do zrobienia zadania, z którymi miała problem. Wtedy czułem się autentycznie jak młody bóg. I wtedy też doszedłem do kolejnej ważnej myśli. Przekroczenie progu bólu, to nie tylko moment, w którym to, w czym się doskonalisz, zaczyna sprawiać Ci przyjemność. To też moment, w którym zaczynasz czuć, że panujesz nad tym, co robisz. To uczucie bardzo podobne do tego, o którym pisałem wcześniej à propos nauki języków obcych. Odnosząc to do praktyki treningowej: jeśli pójdziesz pierwszy raz na siłownię, możesz czuć się wyobcowany. Nie będziesz wiedział, do czego służą te wszystkie sprzęty, dlaczego ci duzi panowie krzyczą jakby właśnie rodzili kamienie nerkowe, a te ćwiczenia, które masz robić… Hmm… Dopiero po jakimś czasie, kiedy opanujesz technikę i napatrzysz się na innych bywalców Twojej siłowni, zaczniesz czuć, że wiesz, o co w tym wszystkim chodzi. Zaczniesz zauważać pierwsze efekty treningów, zobaczysz progres, a w trakcie ćwiczenia będziesz wyczuwać mięśnie. Zaczniesz czuć, że wiesz, co robisz i wtedy dopiero się zacznie się na dobre. Najpierw jednak musisz przekroczyć granicę bólu.
    PLANUJ
    Planowanie może wydawać się dość proste, ale budowanie poważnego i mądrego planu wymaga nie lada cierpliwości. Nie ma skuteczniejszego narzędzia w realizacji celów niż solidnie i mądrze przygotowany plan działania. Oczywiście – niektórzy powiedzą, że przecież bez planu też można wiele osiągnąć. Tak samo jak można dojechać z punktu A do punktu B bez mapy. Tylko w którym przypadku mamy większe szanse na sukces?
    Bez dyscypliny, nieważne jak dobry jesteś, jesteś nikim. - Mike Tyson
    PLANOWANIE DAJE WIĘCEJ, NIŻ MOŻNA OD NIEGO OCZEKIWAĆ
    Planowanie to nie tylko lista konkretnych instrukcji, która pozwala osiągnąć określony cel. Proces planowania pozwala spojrzeć na nasze działania i zamiary z dalszej perspektywy. Plan, który powziąłem kilka lat temu i którego celem była poprawa wyglądu mojej sylwetki, doprowadził do tego, że dziś piszę artykuł na ten temat. Konsekwentne dążenie do celu spowodowało, że tematyka dietetyczno-treningowa stała się moją pasją. W konsekwencji poznałem wiele wartościowych osób, z którymi ciągle dyskutuję i utrzymuję kontakt. Sumaryczna wartość rezultatów mojego planu pt. „Zmiana sylwetki” znacznie przekroczyła początkowe założenia. Dlatego właśnie planowanie może dać więcej, niż się od niego oczekuje. Zanim jednak przejdę do tego, w jaki sposób stawiać sobie cele, a potem jak przekuć je w plan, chciałbym napisać kilka zdań na temat poddawania się i porażek. PSYCHOLOGIA PORAŻKI I PODDAWANIA SIĘ Oczywiście nie każdy plan udaje się zrealizować; często na drodze stają nam różne przeszkody. Wtedy plan trzeba zmodyfikować, urealnić albo nawet kompletnie porzucić. Nie uważam, że zasada never give up jest właściwym sposobem działania. Czasami najlepszą drogą jest poddanie się i akceptacja stanu rzeczy. Wmawianie ludziom, że nie powinni się poddawać za wszelką cenę, uważam za szkodliwe. Można się poddać, a czasem to właśnie kapitulacja jest najmądrzejszym rozwiązaniem.
    PRZYKŁAD TRENINGOWY
    Żeby jeszcze bardziej uzmysłowić Ci istotę rzeczy, posłużę się przykładem z badania naukowego opublikowanego na łamach „American Journal of Physiology”1 . Wzięło w nim udział 60 zdrowych, lecz otyłych mężczyzn. Podzielono ich na 3 grupy. 1. Grupa kontrolna (jej członkowie prowadzili dotychczaowy tryb życia). 2. Grupa średnia (jej członkowie wykonywali codziennie trening aerobowy przez około 30 minut). 3. Grupa wysoka (jej członkowie wykonywali codziennie trening aerobowy przez około 60 minut). Co się okazało po 13 tygodniach badania? Że grupa średnia i wysoka straciły mniej więcej taką samą liczbę kilogramów. Badanym dobierano różne diety, ale mniej więcej na tym samym poziomie energetycznym. Jakim cudem tak się stało? Przecież grupa wysoka wykonywała trening aerobowy dwa razy dłużej niż grupa średnia. Sekret tkwi w tym, że członkowie grupy średniej wykazywali o wiele większą spontaniczną aktywność w ciągu dnia. Osoby z grupy wysokiej były zbyt zmęczone 60-minutowym treningiem i nie wykazywały w ciągu dnia więcej aktywności fizycznej. Ich organizmy intuicyjnie rezygnowały z dodatkowej, spontanicznej aktywności fizycznej ze względu na zbyt duże przeciążenie godzinnymi sesjami treningowymi. Jaki z tego morał? Dokładnie taki sam jak w poprzednich przykładach: więcej wcale nie oznacza lepiej i czasem warto dać sobie więcej luzu i po prostu odpuścić.
    W JAKI SPOSÓB FORMUŁOWAĆ CELE?
    Plan to zbiór osadzonych w ramach czasowych czynności, które mają doprowadzić do realizacji pewnego celu. Dlatego zanim przystąpisz do przygotowania planu, musisz wiedzieć, jakie masz cele. Czym zatem powinien charakteryzować się dobry cel?
    Dwa najważniejsze dni Twojego życia to ten, w którym się urodziłeś oraz ten, w którym dowiedziałeś się po co. – Mark Twain
    Cel powinien być konkretny. Jeśli chcesz schudnąć, to cel nie powinien brzmieć „Chcę schudnąć”, tylko np. „Chcę schudnąć 5 kg w półtora miesiąca”. Cel powinien być mierzalny. Powinieneś być w stanie jakoś zmierzyć, czy osiągnąłeś ten cel lub na jakim etapie osiągania go jesteś. Na przykład jeśli chcesz zaoszczędzić 3000 zł na wczasy, to w bardzo prosty sposób będziesz mógł monitorować, na jakim poziomie realizacji celu jesteś, oszczędzając kolejne sumy pieniędzy. Cel powinien być osadzony w czasie. Należy ustalić, kiedy chcesz go osiągnąć. Nieważne, że dopiero praktyka i rzeczywistość to zweryfikują. Postawienie sobie bariery czasowej znacznie polepsza motywację do działania. Cel powinien być zrozumiały i jasny. Cel pt. „Chcę mieć lepszą sylwetkę” jest zupełnie niejasny i nieprecyzyjny. To bardziej pobożne życzenie niż konkret. Cel powinien być realistyczny. Warto pomyśleć o tym w kontekście ram czasowych celu. Nierealnym celem jest chęć zostania milionerem w tydzień, realnym zaś chęćzostania nim w ciągu dziesięciu lat. Z własnego doświadczenia dobrze znam zbyt wysokie podnoszenie poprzeczki. Uwierz mi – nie ma racjonalnych powodów, żeby od razu robić sobie pod górkę. Pamiętaj, że czasem lepiej odpuścić. Cel powinien być elastyczny. Jeśli chcesz schudnąć 5 kg w półtora miesiąca, to nie będzie miało większego znaczenia osiągnięcie tego celu dopiero po 2 miesiącach . Cel podstawowy, utrata wagi, zostanie w końcu osiągnięty. Czasem okoliczności i różne nieprzewidywalne zmienne losowe staną Ci na drodze. Dlatego Twój plan musi być na to przygotowany, a Twoje nastawienie powinno być elastyczne. Cel powinien być zgodny z wartościami, które wyznajesz. To istotny element, który również warto brać pod uwagę. Pamiętasz przykład mojej redukcji, o którym pisałem przy okazji poddawania się? Postanowiłem przerwać redukcję w pewnym momencie, ponieważ uznałem, że ważniejsze jest moje zdrowie niż krata na brzuchu i moje ambicje. Zrobiłem tak, ponieważ realizacja celu zaczęła zagrażać czemuś, co jest dla mnie ważniejsze niż on sam. Wartości, które wyznajesz, powinny być narzędziem samoregulującym dobór celów. JAK PRZYGOTOWAĆ DOBRY PLAN?
    Najpierw musisz sformułować cele. Proponuję zacząć od wypisania ich na kartce. Luźne, niezobowiązujące myśli w stylu: „chciałbym zmienić to…”, „chciałbym zmienić tamto…” itp. Potem spróbuj każdy z celów sformułować w takiej formie, która będzie zgodna z cechami dobrego celu podanymi wcześniej. Weźmy przykład: „Chciałbym poprawić wygląd mojej sylwetki”. Ten cel jest nieprecyzyjny, nieosadzony w czasie, nie ma wbudowanego żadnego mechanizmu mierzącego efekty. Spróbujmy go więc trochę podrasować. Wstępna analiza takiego celu mogłaby wyglądać tak. Mam lekką nadwagę i brzuszek, źle się odżywiam i uprawiam mało sportu. Nic dziwnego, że moja obecna sylwetka jest dla mnie powodem do wstydu. Jak widać z prostego „Chcę poprawić wygląd sylwetki” wyłoniło się kilka nowych informacji: źle się odżywiam, nie uprawiam sportu, moja obecna sylwetka jest dla mnie powodem wstydu. Tyle informacji udało nam się uzyskać przez szybkie pochylenie się nad samym celem. Idźmy dalej tym tropem. Nie za bardzo wiem, w jaki sposób miałbym sobie poradzić. Nie wiem, co konkretnie miałbym zrobić, żeby zmienić tę sytuację. Może dlatego zamiast kupować karnet na siłownię, poświęcę miesiąc na doedukowanie się w tej tematyce. Do tego zredukuję spożycie słodyczy i alkoholu oraz wprowadzę do mojej codziennej rutyny spacery.
    Już zaczyna to wyglądać coraz lepiej. Myśli powoli zaczynają się konkretyzować. Najbliższe 30 dni poświęcę zatem na te trzy rzeczy. Po pierwsze: słodkie będę jadł najwyżej raz dziennie, a nie 10 razy dziennie jak obecnie. Po drugie: każdego wieczoru wyjdę na krótki spacer. Po trzecie: codziennie przeznaczę 30 minut na czytanie o treningach i diecie. I teraz wszystko pięknie gra! Cele są konkretne, precyzyjne, łatwe do zmierzenia, realistyczne i osadzone w czasie. W tym przypadku ogólny cel to wytrwać w tych postanowieniach, plan zaś to opis częstotliwości wykonywania tych czynności. Nie jest to może plan najambitniejszy, ale skrojony na miarę możliwości danej osoby. Jest krótkoterminowy i ma charakter przygotowawczy. A jakby wyglądało to w przypadku planu bardziej złożonego? Sprawa może wydawać się łatwa, ale budowanie mądrego planu jest czynnością skomplikowaną. Zwłaszcza jeśli mamy wprowadzić do niego jakieś narzędzia mierzące efekty. Załóżmy, że nasz bohater w ciągu tego miesiąca wytrwał w swoich postanowieniach. Dowiedział się przy okazji dostatecznie wiele na temat treningu i diety i jest gotów poczynić dalsze, bardziej konkretne kroki.
    Mam przynajmniej 14 kg tkanki tłuszczowej do stracenia, żeby osiągnąć poziom, który będzie dla mnie w miarę satysfakcjonujący (jak sądzę – dopiero w dalszej perspektywie będę mógł to zweryfikować). Nie chcę za bardzo szaleć, zresztą mam też dużo innych obowiązków, więc dam sobie na wykonanie tego zadania 7 miesięcy, co daje 2 kilogramy na miesiąc, czyli 0,5 kilograma na tydzień. Założę zeszyt, w którym będę spisywać swoje postępy. Będę notować przebieg moich treningów (znalazłem jakiś plan treningowy dla osób początkujących, myślę, że będzie dla mnie odpowiedni) oraz to, jak mocno trzymałem się rozpiski żywieniowej (zacznę liczyć kalorie za pomocą aplikacji). Raz na dwa tygodnie będę się ważyć i będę zapisywać ten wynik na pierwszej stronie zeszytu wraz z podaną datą. Jeśli tempo postępów spadnie poniżej przewidywanych 2 kilogramów na miesiąc, wprowadzę kilka zmian. W pierwszej kolejności lekko zmniejszę spożycie kalorii. Jeśli to nie pomoże w ciągu dwóch tygodni, to nieco wydłużę czas trwania treningów. Jeśli to dalej nie pomoże, to zgłoszę się do kogoś po profesjonalną pomoc w ułożeniu nowego planu żywieniowego i treningowego. Zauważ, że teraz mamy do czynienia z całkiem precyzyjnym planem i z jasno określonym celem. Mało tego, wprowadzone jest nawet kilka planów awaryjnych, które zostaną odpalone w momencie, kiedy pomiar wagi będzie gorszy niż planowany. To również istotna część każdego planu. Warto pisać plan awaryjny, który będzie naszym kołem ratunkowym, kiedy coś pójdzie nie tak. Nie daje to oczywiście żadnej gwarancji sukcesu, ale minimalizuje ryzyko porażki.
    W tym momencie masz wystarczającą ilość informacji i przykładów, żeby przystąpić do analizy własnych celów i pisania planu - do dzieła!
  2. Kazam
    Jak poradzić sobie z bezsennością ?
    Stres, hormony, niska higiena snu i przeładowanie bodźcami technologicznymi to niektóre z czynników przyczyniających się do tego problemu. Coraz trudniej nam wyłączyć się na koniec dnia, dlatego wiele osób sięga po leki nasenne wydawane z przepisu lekarza czy też dostępne bez recepty. Problem w tym, że choć te leki powodują senność, niekoniecznie wywołują głęboki sen czy poprawiają jego ogólną jakość. Mogą również negatywnie wpłynąć na zdolności poznawcze i zaburzać równowagę, a także powodować suchość oczu oraz jamy ustnej, osłabienie, bóle głowy, zaburzenia widzenia i problemy z drogami moczowymi. Należy niezwłocznie podjąć kroki, by zmniejszyć skalę zależności od leków, obniżyć przyjmowane dawki lub przynajmniej zapewnić opinii publicznej i pracownikom służby zdrowia lepszy dostęp do wiedzy oraz informacji dotyczących bezpiecznych i skutecznych suplementów diety.
    PRZEANALIZUJ SWOJE ZWYCZAJE ZWIĄZANE ZE SNEM
    Aby określić, jakie aspekty związane z twoją rutyną snu uległy zmianie, postaraj się znaleźć odpowiedź na następujące pytania:
    Czy masz problemy z zasypianiem? Ile czasu potrzebujesz zazwyczaj, by zasnąć?
    Czy masz problemy z przespaniem całej nocy bez wybudzania się?
    Kiedy się budzisz (po godzinie, czy po kilku godzinach)?
    Jak się czujesz po przebudzeniu (czy jesteś zdenerwowany, myślisz o pracy, martwisz się o sprawy rodzinne, jesteś w pełni świadomy, jesteś nadal śpiący, jesteś głodny)?
    Jak długo zajmuje ci ponowne zapadnięcie w sen? A może jest to niemożliwe?
    Czy budzisz się, by pójść do łazienki?
    Dlaczego twoim zdaniem masz problemy ze snem?
    Czy stosowałeś leki nasenne? Czy wystąpiły jakieś skutki uboczne?
    Czy śpisz sam, czy z partnerem/zwierzętami? Czy chrapie/chrapią? Czy ty chrapiesz?
    Czy oglądasz telewizję lub korzystasz z telefonu/tabletu w łóżku?
    Czy kładziesz się spać i wstajesz o tej samej porze codziennie, czy godziny te ulegają zmianie?
    Czy pijesz alkohol lub przyjmujesz jakieś leki?
    Czy uprawiasz jakiś sport? O jakiej porze dnia masz treningi?
    ZMIANY STYLU ŻYCIA
    Ćwicz więcej. Regularne ćwiczenia fizyczne za dnia, szczególnie o umiarkowanej i dużej intensywności, przełożą się na większe zmęczenie wieczorem. Przy czym badania pokazują, że każda forma ćwiczeń, nawet tak łagodna jak tai chi czy joga relaksacyjna, może okazać się pomocna. Unikaj tylko ciężkiego treningu na godzinę, dwie przed snem – intensywny wysiłek na noc może utrudnić zasypianie.
    Rzuć palenie. Abstrahując już od innych problemów zdrowotnych związanych z paleniem, tytoń działa stymulująco.
    Ogranicz spożycie alkoholu. Procenty mogą wprawdzie spowodować, że poczujesz się śpiący, ale w istocie alkohol utrudnia osiągnięcie głębokiej, regenerującej fazy snu, jak również fazy REM. Powoduje sen przerywany, w którym budzisz się wielokrotnie w ciągu nocy (nawet jeśli tego nie pamiętasz), a rano nadal odczuwasz zmęczenie. Może też sprawiać, że będziesz wstawał w nocy do łazienki – kolejna przeszkoda na drodze do niosącego odpoczynek nieprzerwanego snu.
    Odpuść sobie kawę w drugiej części dnia. Kofeina (spożywana w dużych ilościach) utrzymuje się w organizmie przez mniej więcej 5–6 godz., więc jeśli sięgasz po ulubioną małą czarną między 16.00 a 18.00 lub później, skutki możesz odczuwać nawet do północy. Kofeina blokuje też receptory adenozyny w mózgu, co dodatkowo niekorzystnie wpływa na zasypianie.
    Chłodniej znaczy lepiej. Spadek temperatury ciała w nocy to jeden z fizjologicznych sposobów na wywołanie snu (gdy ośrodek snu w mózgu się ochładza, łatwiej jest zasnąć). Dlatego też temperatura w sypialni nocą powinna utrzymywać się na nieco niższym poziomie niż za dnia. U niektórych sprawdza się gorąca kąpiel przed snem – po wyjściu z wanny temperatura otoczenia spada, a my odczuwamy chłód.
    Odłącz sypialnię. Jasne światła, budziki, monitory i ekrany telewizorów – wszystko to utrudnia zasypianie.
    Uspokój się. Wszelkie techniki pomagające się zrelaksować, takie jak akupresura czy medytacja, pomogą również zasnąć. Jestem przekonany, że także masaż ułatwia relaksację i zasypianie, a nawet jeśli badania nigdy tego nie potwierdzą… kogo to obchodzi! Codziennie wieczorem przed snem masuję żonie plecy – ona śpi jak dziecko na melatoninie, a ja przewracam się z boku na bok.
    Trzymaj się ustalonych godzin snu. Popołudniowe drzemki mogą przeszkadzać w dobrym, nieprzerywanym nocnym śnie. A dodatkowa godzina czy dwie w łóżku w weekendy mogą utrudnić powrót do normalnej tygodniowej rutyny.
     
  3. Kazam

    Odżywki i suplementy diety
    O wpływie testosteronu na organizm powiedziano już niemal wszystko co na dzień dzisiejszy wiemy. Jego rola u każdego mężczyzny jest nieoceniona, a wysoki poziom pożądany przez każdego, niezależnie od wieku, stylu życia czy pozycji społecznej. Podkreślmy jednak, że ogólny poziom naszego testosteronu w organizmie nie jest najistotniejszy. Kluczową rolę pełni forma wolna tego hormonu, która znajduje się w osoczu krwi i nie jest powiązana z globuminami SHBG. To właśnie od wolnego testosteronu zależą trzeciorzędowe cechy płciowe i to na Jego wzroście powinniśmy się skupić.
    Spis treści:
    Rola testosteronu w sporcie Boostery testosteronu – jak działają? Booster testosteronu a młody wiek Tabletki na testosteron – czy są bezpieczne? Jaki booster testosteronu wybrać? Z czym połączyć booster testosteronu? Podsumowanie Rola testosteronu w sporcie
    Testosteron jest najczęściej stosowaną formą wspomagania w sporcie i wcale nie mamy na myśli tylko i wyłącznie sportów sylwetkowych czy siłowych. Niemal w każdym rodzaju wysiłku jest powszechnie stosowany, oczywiście w zależności od specyfiki wysiłku uzupełniany o inne środki. Niezaprzeczalnie jednak wyższy poziom tego hormonu doskonale sprawdza się przy wysiłku naszego organizmu. Między innymi mamy tutaj na myśli znacznie skrócony czas niezbędny do prawidłowej regeneracji, ale także lepsza synteza białek, mniejsze zmęczenie oraz zdecydowanie mocniejsze nastawienie do treningu.
    Sam testosteron w pewnym sensie maskuje braki naszego organizmu. Pozwala nam wejść na wyższy poziom. Nie mówimy tutaj tylko i wyłącznie wspomagania, ale także o produkcji naturalnego testosteronu. Im wyższy jest Jego poziom, tym lepiej wyglądamy, mamy większą ochotę do podejmowania wysiłku oraz nasze ciało może pracować dłużej i intensywniej. Według badań osoby z wyższym testosteronem zazwyczaj posiadają lepszą pozycję społeczną, wyższą samoocenę oraz są zamożniejsi. Oczywiście w przypadku takich informacji nigdy nie należy uogólniać, jednak warto mieć na uwadze taką prawidłowość.
    Sam testosteron pełni w sporcie kluczowe znaczenie na płaszczyźnie nie tylko fizycznej, ale również mentalnej. Sposób naszego treningu w dużej mierze rozgrywa się w naszym mózgu, a od naszego nastawienia zależy niemal wszystko. Ile razy już spotkaliśmy się ze stwierdzeniem, że dany zawodnik czy drużyna poniosła porażkę już w szatni. Bardzo wiele zależy tutaj właśnie od poziomu testosteronu, który wyzwala w nas chęć pracy, rywalizacji i pozytywne nastawianie.
    Boostery testosteronu – jak działają?
    Testosteron możemy podnieść w organizmie na wiele sposób. Od dostarczenia go poprzez doping, aż po naturalne metody. Boostery testosteronu z całą pewnością zaliczymy do tych drugich, gdyż same w sobie nie dostarczają nam hormonów z zewnątrz, a jedynie ukierunkowują organizm na sprawniejszą produkcję. W tym miejscu należy podkreślić, że jest to w pełni bezpieczny proces, który nie skutkuje zaburzeniami w układzie hormonalny, tak jak ma to miejsce w przypadku SAA. Boostery testosteronu stanowią wartościową alternatywę, a łącząc je z higienicznym trybem życia i optymalną ilością snu, mogą przynieść nam efekty nierzadko przewyższające oczekiwania większości osób.
    Mechanizm działania suplementów opiera się przede wszystkim na działaniu w kierunku stymulacji przysadki oraz jąder do produkowania większej, ogólnej ilości testosteronu. Jest to bardzo ważne, gdyż im większa pula całkowitego testosteronu, tym większa szansa na podniesienie tego hormonu w postaci wolnej, czyli najbardziej pożądanej. Jednym z ciekawych składników niektórych produktów jest 3,4 divanillyltetrahydrofuran, posiadający potwierdzone działanie także w zakresie zwiększenia produkcji testosteronu wolnego. Jeśli zatem widzimy taki składnik w interesującym nas suplemencie, z pewnością jest to informacja działająca na Jego korzyść.
    Efektywność boosterów testosteronu stopniowo się zwiększa, a pełen potencjał możemy odczuć zazwyczaj po kilku tygodniach. Oczywiście niektóre ze składników działają niemal doraźnie, poprawiając między innymi libido czy samopoczucie, to jednak na korzyści związane bezpośrednio z wyższym testosteronem niestety musi nieco poczekać. Warto jednak wspomnieć, że ma to swoje plusy gdyż pozwala na stabilną i długotrwałą progresję treningową. Ponadto po zakończeniu suplementacji nasze ciało nie przestaje nagle produkować mniej testosteron niż w jej trakcie, dlatego nie ma ryzyka spadków jak w przypadku podawania hormonów.
    Mitem jest, że aby wykorzystać potencjał tabletek na testosteron trzeba posiadać wyjątkowo niski poziom tego hormonu. Oczywiście osoby ze skrajnie niskimi wartościami najmocniej odczują tego typu suplementację, jednak wbrew obiegowej opinii boostery testosteronu mogą podnieść Jego poziom nawet ponad granicę normy. Pamiętajmy, że są to wartości referencyjne, uznane za prawidłowe, jednak podobnie jak w przypadku wielu innych parametrów możemy być pod lub nad skalą. Istnieje wiele potwierdzonych przypadków wzrostu niemal każdego hormonu ponad normę, całkowicie bez ingerencji sztucznego wspomagania.
    Ogólny zakres działania boosterów testosteronu dotyczy oczywiście wzrostu poziomu tego hormonu w organizmie, co przekłada się na efektywniejszą budowę masy mięśniowej, siły czy poprawę sprawności seksualnej.
    Booster testosteronu a młody wiek
    Kiedy osoby w wieku 20 czy nawet 30 lat próbują radzić się pseudoekspertów w kwestii suplementacji tego typu produktami otrzymują tylko jedną odpowiedź – jesteś młody i Twoje ciało i tak produkuje ogromne ilości testosteronu? Czyżby? A więc według tej teorii każdy dwudziestolatek jest chodzącą bombą testosteronową i absolutnie żaden nie ma obniżonego poziomu na wskutek genetyki, braku aktywności, słabo żywienia czy mało sportowego stylu życia. Jak widać jest to kolejny mit, propagowany przez osoby, które niestety nie rozumieją funkcjonowania ludzkiego ciała.
    W praktyce korzyści związane z suplementacji boosterami testosteronu mogą odnotować zarówno osoby młode jak i starsze w takim samym stopniu, a sam wiek nie ma tutaj specjalnego znaczenia. O tym na ile uda nam się wykorzystać potencjał danego suplementu decydują inne czynniki. W przypadku zwiększenia testosteronu będzie to przede wszystkim zdrowy sen. W okresie nocnym nasz organizm produkuje największe ilości hormonów, stąd też między innymi związek niedoboru hormonów płciowych z bezsennością i depresją, która często skutkuje zaburzeniami snu.
    Tabletki na testosteron – czy są bezpieczne?
    Jeśli mówimy o suplementach diety, które zakupujemy w pewnych źródłach to jak najbardziej tak. Jak wspominaliśmy nie są to związki dostarczające hormony, lecz stymulujące naturalną produkcję, stąd też nie wpływają negatywnie na organizm. Suplementy tego typu nie mają np. grup metylowych wpływających na wątrobę czy składników prowadzących do podwyższonego ciśnienia. Oczywiście zawsze należy przyjąć symboliczny procent możliwość zajścia np. reakcji alergicznych, jednak są to sytuacje bardzo sporadyczne i dotyczą właściwie każdego elementu naszej żywności, zarówno suplementów jak i tej konwencjonalnej.
    Składniki wchodzące w skład boosterów testosteronu w większości przypadków mają potwierdzone bezpieczeństwo przez dziesiątki badań klinicznych. Wiele z nich stosuje się od tysięcy lat w medycynach ludowych wielu krajów, a więc historia jest naprawdę imponująca. Dla przykładu Tongkat Ali, jeden z cennych składników wielu kompleksowych produktów posiada potwierdzone bezpieczeństwo w dawkach wielokrotnie wyższych niż stosowane w suplementacji, a ponadto Jego próg toksyczności wynosi niemal kilkaset porcji, co najlepiej świadczy o bezpieczeństwie.
    Warto również wspomnieć, że boostery nie wymagają stosowania PCT, a nawet byłoby to pewnego rodzaju paradoksem, gdyż same są w tym kierunku bardzo często wykorzystywane. Podobnie jak wszelkiego rodzaju osłonki także są całkowicie zbędne, gdyż wiele produktów wykazuje szerokie działanie prozdrowotne.
    Jaki booster testosteronu wybrać?
    Rynek suplementów diety w wielu kategoriach produktów jest przesycony i wyselekcjonowanie wartościowych produktów spośród wszystkich nie jest prostym zadaniem. Zawsze należy podkreślać, że pierwszym i decydującym czynnikiem powinien być oczywiście skład produkty, gdyż to od niego zależy działanie. Oczywiście w przypadku firm „krzak” sama deklaracja zawartości nie musi odzwierciedlać rzeczywistego składu, jeśli jednak wybieramy renomowanych producentów z dobrych źródeł, nie musimy się tym martwić.
    W przypadku kompleksowych składników warto zwracać uwagę ile składników posiada potwierdzoną skuteczność przez badania, oraz co równie istotne w jakich dawkach. Zwracajmy uwagę na objętość całej mieszanki, bądź jeśli każdy składnik jest rozpisany z osobna na ich ilość. Bardzo często niektórzy producenci umieszczają nawet kilkadziesiąt składników w produkcie, jednak w tak znikomych dawkach, że cały potencjał suplementu zostaje zaprzepaszczony.
    Kolejnym aspektem na który należy zwracać uwagę to zakres działania poszczególnych składników. Wiele z nich może mieć potwierdzone działanie, ale w innym zakresie np. libido. Warto sprawdzić czy interesujący nas suplement faktycznie podnosi poziom testosteronu w osoczu krwi. Wiarygodne wydają się być także badania dotyczące wpływu poszczególnych składników na skład ciała czy parametry wysiłkowe. W oparciu o takie kryteria możemy wybierać topowe produkty, bez zbędnego marketingu czy znanych gwiazd świata fitness, która najczęściej reklamują mało efektywne produkty. W oparciu o badania, formy poszczególnych składników oraz ich dawki, możemy wyróżnić następujące produkty:
    CEL M-Test – numer jeden wśród produktów z tej kategorii zarówno w Europie jak i USA. Prosty, lecz najbardziej przemyślany skład. Największa objętość składników oraz każdy związek o potwierdzonej skuteczności, w tym także wpływający bezpośrednio na wolny testosteron 3,4-Divanillytetrahydrofuran w najbardziej wartościowej postaci.

    Formutech Test-Rx – to zdecydowanie najlepszy wybór dla osób poszukujących najskuteczniejszego boostera testosteronu pod kontem rozwoju siły i sylwetki. Poza związkami realnie podnoszącymi poziom tego hormonu wspiera także syntezę białek mięśniowych na płaszczyźnie komórkowej.

    Elite Nutrition Erase Fast – zawiera nieco mniejszą objętość składników, jednak nadrabia to swoją jakością i użyciem niekonwencjonalnych ekstraktów z Mangostanu czy cenionego na całym świecie Safed Musli. Wykazuje także działanie obniżające estradiol oraz kortyzol.

    Performax AlphaMax XT – posiada ponadprzeciętną objętość składników aktywnych. W skład całej mieszanki wchodzą związki realnie podnoszące wolny testosteron w odpowiednich proporcjach. Ponadto sprzyja zachowaniu niskiego poziomu tkanki tłuszczowej.

    Z czym połączyć booster testosteronu?
    Przyjmując boostery testosteronu nie ma żadnych przeciwwskazań do stosowania suplementów z innej kategorii. Mechanizm podniesienia testosteronu w organizmie nie jest powiązany z innymi szlakami metabolicznym, stąd niemal całkowita neutralność zdecydowanej większości produktów na rynku. Jeśli zatem zastanawiasz się czy możesz stosować jednocześnie suplementy kreatynowe, aminokwasy, witaminy, nootropy i inne, to odpowiedź brzmi tak.
    Istnieje jednak pewna specyficzna i mocno niedoceniana grupa suplementów nazywana inhibitorami aromatazy. Mechanizm ich działania w bardzo dużym stopniu wpływa także na poziom testosteronu. Ich rola polega na ograniczeniu aktywności enzymy aromatzy. Jest to jeden z największych wrogów definicji naszej sylwetki. Im aromataza jest silniejsza, tym więcej wartościowego testosteronu przekształcana jest na rzecz niepożądanego w dużej ilości estrogenów. W pewien sposób inhibitory aromatazy staję się więc boosterami testosteronu. Choć bezpośrednio nie nasilają Jego produkcji, to jednak dbają o postać wolną, aktywną biologicznie.
    Inną, bardzo popularną i cenioną wśród fanów suplementacji opcją jest łączenie suplementów podnoszących testosteron z tzw. niehormonalnymi anabolikami, które odpowiadają między innymi za wzrost syntezy włókien mięśniowych na płaszczyźnie komórkowej. Tworzą idealne środowisko anaboliczne do budowy sylwetki, a nierzadko ich skład pozwala na uzyskanie efektu rekompozycji, a więc budowy masy mięśniowej z jednoczesną utratą tkanki tłuszczowej.
    Podsumowanie
    Boostery testosteronu cieszą się coraz większą popularnością, a czołowe z nich robią w pełni zasłużenie. Mogą stanowić wartościową alternatywę dla środków dopingujących i są kolejnym krokiem po suplementacji standardowymi produktami, takimi jak kreatyna czy suplementy aminokwasowe. Ich największym atutem jest oczywiście niezwykle szeroki zakres działania, a korzyści związane z wysokim testosteronem są niezaprzeczalne.
  4. Kazam
    Rocket Creatine 2.0 jest to suplement kreatynowy oparty w całości o jedną formę – monohydrat kreatyny. Jej popularność to niestety efekt tylko i wyłącznie szerokiej reklamie producenta, ponieważ pod względem działania suplement ten w niczym nie przewyższa innych produktów keratynowych.
    Table of Contents
    Rocket Creatine – co to jest? Czy Rocket Creatine jest najlepszym produktem kreatynowym? Analiza składu Rocket Creatine 2.0 – bezpieczeństwo. Marketingowa manipulacja Rocket Nutrition Gdzie kupić Rocket Creatine oraz Jego cena Podsumowanie Rocket Creatine – co to jest?
    Jest to kreatyna w formie monohydratu, jednak zawierająca surowiec o nieznanym pochodzeniu. Producent nie deklaruje z jakiej fabryki pochodzi kreatyna wykorzystana do produkcji Rocket Creatine. Nie jest ona oznaczona przez takie marki jak Creapure czy oznaczenia HPLC, dlatego prawdopodobnie bazuje na najtańszym surowcu Chińskiego pochodzenia, tym samym jaki wykorzystują tacy producenci jak Activlab czy Ostrovit.

    Jest to jak widać suplement dość niskiej jakości, jednak sama kreatyna uchodzi za substancje o potwierdzonej skuteczności. Drugim składnikiem jest symboliczny dodatek ekstraktu z kozieradki, który w teorii według producenta powinien przyczyniać się do podniesienia poziomu naturalnego testosteronu. Badania jednak udowodniły, że kozieradka nie ma żadnego potencjału w tym zakresie, nawet w dawkach kilkanaście razy (!!!) większych. Należy zatem potraktować ją jedynie jako zbędny wypełniacz. Co ciekawe, producent deklaruje współpracę przy tworzeniu tego produktu z mistrzami olimpijskimi, jednak żaden z nich nie promuje jej swoim nazwiskiem…
    Kolejną niedorzecznością jest rzekoma, ogromna ilość badań klinicznych nad produktem. Pytanie w jakim celu, skoro monohydrat kreatyny jest znany na rynku suplementów od początków ubiegłego wieku.
    Czy Rocket Creatine jest najlepszym produktem kreatynowym?
    Zdecydowanie NIE. Możemy śmiało stwierdzić, że jest to jedna z gorszych kreatyn jakie możemy znaleźć na rynku. Nie zawiera mieszanki żadnych zaawansowanych form kreatyny, poza śladową dawką kozieradki również żadnych składników dodatkowych jak np. beta alanina, betaina bezwodna czy cytrulina, które mogłyby działać synergicznie z kreatyną. Dochodzi również kwestia surowca niewiadomego pochodzenia, który może zawierać sporo metali ciężkich czy tiazydów które nie są obojętne dla naszego zdrowia.
    Analiza składu

    Rocket Creatine jak wspomnieliśmy zawiera tylko i wyłącznie monohydrat kreatyny z niskiej klasy surowca oraz kozieradkę. Ten drugi składnik, jako że obecny jest jedynie w śladowej ilości nie wpływa w żaden sposób na działanie suplementu, warto zatem skupić się na samej kreatynie. Monohydrat jest znaną i cenioną forma, jednak jego potencjał z pewnością nie jest tak wysoki jak stwierdzi producent tego suplementu. Co więcej nie może on mieć właściwości budulcowych i nie jest składnikiem z którego nasze ciało jest zdolne do budowania masy mięśniowej. Producent Rocket Creatine kolejny więc raz podaje informacje niemożliwe z biologicznego punktu widzenia.
    Rocket Creatine 2.0 – bezpieczeństwo.
    Kreatyna jest ogólnie suplementem o potwierdzonym bezpieczeństwie stosowania, dlatego w dawkach nie przekraczających kilkunastu gram na dobę nie jest w stanie nam zaszkodzić. Przeciwwskzaniami do jej przyjmowania są jedynie ciężkie choroby nerek i ich niewydolność. U zdrowych ludzi nie wykazuje skutków ubocznych, jednak w przypadku tego produktu pewne wątpliwości może budzić wspominany wcześniej surowiec niewiadomego pochodzenia. Niestety producent nie chce podzielić się tą informacją z potencjalnymi nabywcami.
    Marketingowa manipulacja Rocket Nutrition
    Popularność tego produktu została całkowicie zbudowana na kłamstwie oraz manipulacji. Jest to klasyczny przykład na tego, jak sprzedawać suplement kilkukrotnie drożej niż Jego realna wartość. Największą bezczelnością jest oczywiście wspomniane już przez nas powoływanie się na mistrzów olimpijskich, którzy rzekomo stosują Rocket Creatine. Producent nie przytacza ŻADNEGO nazwiska, nie tylko mistrza, ale nawet jakiejkolwiek osoby związanej z wyczynowym sportem. Co więcej deklaruje udział w tworzeniu tego produktu przez wybitnych specjalistów. Tutaj niestety również nazwisk BRAK, oczywiście nie wspominając o tym że jest to najprostszy suplement na rynku. Podobna zasada tyczy się właściwie wszystkich produktów tego producenta. Co więcej podrabiane opinie pisane na swoich blogach oraz usuwanie tych prawdziwych jest już na tyle stałą praktyką Rocket Nutrition, że wie właściwie już o tym każdy.
    Gdzie kupić Rocket Creatine oraz Jego cena
    Suplement ten jest dostępny na oficjalnych stronach producenta oraz u Jego partnerów. Możemy nabyć go również poprzez portale aukcyjne czy fora internetowa. Jego cena w zależności od aktualnych promocji waha się do 60 do 80 zł za opakowanie, co jest bardzo wysoką ceną za monohydrat kreatyny. Za niższą cenę możemy nabyć produkt z pewnego źródła, zawierającego wysokiej jakości surowiec Creapure w większym opakowaniu.
    Podsumowanie
    Rocket Creatine, tak jak inne produkty tej marki to efekt bardzo dynamicznej i skutecznej do czasu kampanii marketingowej. Celem producenta jest trafienie do ludzi nieświadomych w zakresie składu suplementów i osób które będą bazowały wyłącznie na najszybciej znalezionych opiniach. Po czasie jednak produkt zostaje „spalony” i powstaje kolejna, nowa „udoskonalona” wersja na takiej samej zasadzie. Warto przed zakupem jakichkolwiek produktów dokładanie sprawdzać ich skład, a w razie wątpliwości konsultować się z osobami o większym doświadczeniu.

  5. Kazam
    Suplementy diety zawierające tabletki na odchudzanie stały się w ostatnich latach coraz bardziej popularne. Część z nich niestety w ogóle nie działa i ich stosowanie staje się tylko i wyłącznie obciążeniem dla naszego portfela. Istnieją jednak suplementy które posiadają w swoim składzie substancje posiadające potwierdzoną skuteczność działania. Ważne, aby poza właściwymi składnikami przyjrzeć się ich konkretnej ilości. Optymalnie jeśli dany suplement zawiera dawki kliniczne (takie które działają w badaniach) składników, wówczas możemy liczyć na jego realne działanie i prawdziwe wsparcie odchudzania. Nie istnieją jedne, najlepsze tabletki dla każdego gdyż każdy z nas jest na swój sposób inny. Z pewnością możemy jednak odróżnić spalacze tłuszczu które działają, od tych które zapewniają jedynie efekt placebo. Przy zakupie kierujemy się zawsze w pierwszej kolejności składem, w ten sposób unikamy wielu marketingowych produkcji np. sprzedawanej jagody acai jako saplacza tłuszczu. Najlepsze tabletki na odchudzanie powinny zawierać takie składniki jak różnego rodzaju formy Synefryny, ekstrakty pozyskiwany z roślin Rauwolfia, LeanGBB, Paradoxine, Citrus Aurantium i podobne. Są to substancje posiadające potwierdzone działanie i wchodzą w skład najlepszych suplementów. Jeśli zatem widzimy je w analizowanym przez nas produkcie jest to niewątpliwie zaleta i zakup takiego suplementu jest wart rozpatrzenia.

    Tabletki na odchudzanie
    Mogą one posiadać bardzo zróżnicowany zakres działania. Tak jak wspomnieliśmy nie ma produktu uniwersalnego który najlepiej sprawdzi się u każdej osoby. Poza indywidualną tolerancją na dane składniki dochodzą takie aspekty jak nasz wiek, stan zdrowia, masa ciała, tryb życia itd. To wszystko ma ogromny wpływ na to, jakie spalacze tłuszczu powinniśmy wybrać. Aby w pełni to zrozumieć warto posłużyć się prostymi przykładami.
    Osoba pracująca fizycznie, aktywna, dobry stan zdrowia oraz nadwaga spowodowana podjadaniem.
    Dla takiej osoby powinniśmy wybrać przede wszystkim spalacz termogeniczny który będzie podnosił wydajność podczas wysiłku, w tym wypadku trwającego niemal cały dzień. Dodatkowo często charakteryzują się one bardzo dobrymi właściwościami spalającymi tkankę tłuszczową oraz tłumią apetyt. Jeśli problemy z podjadaniem są jednak naprawdę silne, można połączyć taki produkt z typowym blokerem apetytu. Osoba z nadciśnieniem, praca biurowa, niewielka aktywność w postaci spacerów w godzinach wieczornych.
    W takim przypadku opcja powyższa się nie sprawdzi. Termogeniki nie powinny być stosowane przy nadciśnieniu, a osoby mało aktywne mogą nie wykorzystywać zapasu energii jaką dają i odczuwać dyskomfort. Dla kogoś o takich parametrach lepszą opcją będzie skuteczny spalacz lipotropowy który może być stosowany nawet przy ograniczeniach zdrowotnych wynikających z nadciśnienia. Możemy dołożyć do niego booster metabolizmu który mimo braku ruchu zwiększy nasz wydatek energetyczny. Jest to prosty przykład na poparcie naszej tezy o braku idealnych tabletek dla wszystkich. Ponadto świetnie obrazuje nam jak wiele osób o różnych potrzebach sięga po tabletki na odchudzanie. Mogą one działać na wiele sposobów, w zależności od konkretnego produktu, jednak typowo zalety jakie możemy odnotować przy ich wykorzystaniu to:
    Redukcja tkanki tłuszczowej pokrywającej całe ciało, redukcja uporczywej tkanki tłuszczowej białej, zmniejszenie apetytu, wzrost poziomu energii, poprawa samopoczucia, przyspieszenie metabolizmu, usuniecie nadmiaru zatrzymanej wody. Są to niewątpliwie bardzo istotne aspekty warunkujące udane odchudzanie, jeśli zatem dobierzemy produkty właściwie pod naszą osobę, wówczas mamy niemal pewność osiągnięcia bardzo dobrych rezultatów.
    Jakie są najlepsze tabletki na odchudzanie?
    Podaliśmy już kryteria jakimi należy się kierować podczas zakupu tabletek na odchudzanie oraz podkreśliliśmy konieczność ich doboru pod naszą osobę. Pośród pewnych grup spalaczy tłuszczu możemy jednak wyróżnić wiodące produkty.
    Chcąc być na bieżąco ze skutecznymi spalaczami tłuszczu, warto obserwować zestawienia najlepszych na rynku tabletek na odchudzanie.
    W przypadku spalaczy termogenicznych mamy ogromny wybór, a poza bezpośrednio skutecznością odnośnie spalania tkanki tłuszczowej liczą się również odczucia doraźne, czyli wzrost energii czy koncentracji. W tej grupie znajdziemy setki produktów, jest ona również najskuteczniejsza u osób zdrowych, dlatego jeśli nie mamy przeciwwskazań zdrowotnych to z pewnością warto sięgnąć po termogenik. Do najlepszych produktów w tej grupie możemy zaliczyć zdecydowanie Fenix Ground Zero w wersji Black Edition. Jest to na pewno najlepszy środek na rynku redukujący tkankę tłuszczową i ze wszystkich suplementów może powodować największy spadek wagi. Możemy powiedzieć, że jest to najsilniejszy spalacz tłuszczu jakie jeśli o potencjał redukujący tkankę tłuszczową. Są jednak produkty silniejsze np. w kwestii pobudzenia. Innym bardzo ciekawym produktem na który warto zwrócić uwagę jest ANS Thermo Craze. To suplement posiadający bardzo dobre właściwości redukujące tkankę tłuszczową, działa także na uporczywą tkankę białą, a dodatkowo mocno podnosi poziom energii.
    Wśród spalaczy lipotropowych na uwagę zasługują produkty posiadające składniki mające wpływ na lipolizę. Do najlepszych możemy zaliczyć Omega Sports Burn24, który idealnie sprawdza się u osób z wysokim poziomem tkanki tłuszczowej oraz niską aktywnością fizyczną. Bardzo dobrą alternatywą dla klasycznych termogeników jest również Olympus Labs Assassinate, jeden z nielicznych na rynku spalaczy bez składników pobudzających, który jednocześnie nasila lipolizę oraz termogenezę.
  6. Kazam
    Przedtreningówki
    Przedtreningówki to jedne z najpopularniejszych złożonych suplementów. Często niestety bywają przereklamowane. Oglądając je, można odnieść wrażenie, że najlepsze z nich są w stanie wysłać człowieka na Księżyc. Ten sposób prezentowania przedtreningówek wiąże się ze sposobem myślenia konsumentów na ich temat. Przeciętna osoba planująca zakup przedtreningówki myśli o niej mniej więcej tak: „Kopnie mnie czy nie kopnie? I jak mocno?”. Stąd też nazwy i grafiki promujące dane przedtreningówki – wybuchy, salwy ognia i całkowite zniszczenie są w reklamach tych produktów na porządku dziennym. Mój sposób patrzenia na przedtreningówki jest jednak trochę inny.
    Czego oczekiwać po przed treningówce?
    Pojawia się  pytanie: czego oczekiwać po przedtreningówce? To proste: zwiększenia wydajności w trakcie treningu bez zaburzania poziomu koncentracji. Nie ma sensu oczekiwać kopa, ale tego, że będziesz mógł przeprowadzić dłuższy i bardziej efektywny trening. Po dobrej przedtreningówce należy spodziewać się właśnie takich efektów. Nieraz zdarzało mi się iść na trening, będąc w tzw. „trybie zombie” – wydawało mi się, że nie będę w stanie ruszyć ręką. Po wzięciu przedtreningówki dalej czułem się jak zombie, ale mimo to byłem w stanie przeprowadzić bardzo dobry trening. Oczywiście nie było tak zawsze; to nie jest magiczny eliksir, który nagle sprawi, że będziesz ćwiczyć jak natchniony. Tylko nielegalne substancje psychoaktywne byłyby w stanie stymulować człowieka tak, jak to sobie wyobraża przeciętny konsument kupujący przedtreningówkę.
    Czy warto kupić suplement przed treningowy?
    Jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie. Ja zakwalifikowałbym przedtreningówki do grupy suplementów przydatnych, wygodnych, ale niekoniecznych. Zresztą, można samemu sporządzić napar, który w pewnym stopniu będzie imitować przedtreningówkę. Mam tutaj na myśli tzw. „kuloodporną kawę”. Do filiżanki czarnej kawy należy dodać łyżkę oleju kokosowego i gotowe. Zawarte w oleju kokosowym kwasy tłuszczowe MCT wydłużają działanie kofeiny, dzięki czemu efekt stymulacji jest dłuższy. Można też dodać do takiej kawy łyżeczkę kakao, które zawiera teobrominę. Teobromina jest zaś boosterem NO – zwiększa produkcję tlenku azotu, a co za tym idzie: wzrasta ilość substancji odżywczych transportowanych do mięśni, w tym np. kreatyny.
    Na co zwracać uwagę kupując przedtreningówkę?
    Jeśli zdecydujesz się kupić przedtreningówkę, to jest kilka rzeczy, które warto sprawdzić przed zakupem. Poniżej lista tych najistotniejszych.
    Ilość substancji aktywnych w składzie. Jeśli jest ich bardzo dużo, to można mieć pewność, że producent stara się nas głównie omamić bogatym składem. Ilość składników aktywnych nigdy nie jest kluczowa – kluczowa jest dawka każdego z nich. Jeśli jakaś przedtreningówka ma 30 składników aktywnych, to żeby zawierała każdy z tych składników w skutecznej dawce, czyli takiej, która podziała, musiałaby kosztować pewnie z 300 albo 400 zł. Dziwne nazwy składników aktywnych. To kolejny marketingowy chwyt, który ma sprawić, że dany produkt będzie wydawał się wyjątkowo odjechany. Na przykład 1,3,7-trimetylo-1H-puryno-2,6(3H,7H)-dion– wygląda tajemniczo i sprawia wrażenie niezwykle skomplikowanego i skutecz-nego związku. A jest to po prostu… kofeina. 3. Oto najistotniejsze substancje aktywne w przedtreningówkach. W nawiasie podaję minimalne dawki na porcję dla niektórych z nich: kofeina (minimum 100 mg), betaalanina (minimum 1 g), boostery NO (np. cytrulina, arginina), witaminy z grupy B (minimum 100% RDA – zalecanego dziennego spożycia). 4. Dodatkowe (opcjonalne) substancje aktywne w przedtreningówkach: monohydrat kreatyny, tauryna, wyciąg z żeń-szenia (albo inne adaptogeny jak np. różeniec górski), bioflawonoidy i witamina C. Warto też pamiętać, że raz na pewien czas powinno się robić przerwy od przedtreningówek. Ta uwaga dotyczy właściwie wszystkich suplementów zawierających kofeinę oraz, rzecz jasna, kawy. Zbyt częsta stymulacja kofeiną powoduje jej zmniejszoną skuteczność i jest również niekorzystna dla naszego zdrowia.
     
     
  7. Kazam
    Kreatyna – wszystko na jej temat
    Kreatyna jest powszechnie stosowanym suplementem, którego skuteczność i bezpieczeństwo potwierdza wiele badań5 6 7 8 9 10. Jej podstawowe działanie polega na zwiększeniu potencjału energetycznego mięśni, co stwarza dobre środowisko dla wzrostu masy mięśniowej. Oczywiście samo stosowanie kreatyny bez odpowiedniego treningu i diety nie przyniesie rezultatów w postaci budowania masy mięśniowej. Temu suplementowi poświęcę więcej uwagi, ponieważ z doświadczenia wiem, że wiele osób dręczą pytania i wątpliwości na temat kreatyny.
    Czy potrzebujesz stosować kreatynę?
    Odpowiedź na to pytanie zależy głównie od tego, jaki sport uprawiasz. Jeśli ćwiczysz lub chcesz ćwiczyć na siłowni, to kreatyna na pewno będzie dobrym wyborem. Podobnie w przypadku np. sprinterów. Kreatyna nie jest zalecana osobom uprawiającym sport, w którym główną ścieżką energetyczną są przemiany tlenowe. Mówiąc po polsku: osobom trenującym np. biegi długodystansowe i inne sporty, w których praktycznie nieobecne są nagłe zrywy i intensyfikacja ruchów.
    Jak działa kreatyna?
    Kreatyna to związek chemiczny składający się z trzech aminokwasów: argininy, glicyny oraz metioniny. Występuje ona naturalnie w ludzkim organizmie i jest produkowana głównie w wątrobie. Kreatyna transportowana jest do komórek mięśniowych przez krew, gdzie łączy się z fosforanem i tworzy fosfokreatynę. Fosfokreatyna rozkłada się w komórkach mięśniowych, tworząc ATP, czyli energię. Proces opisany skrótowo powyżej jest jednym ze szlaków energetycznych w ludzkim organizmie – tzw. szlak ATP-PC. Charakteryzuje się on bardzo szybkim uwalnianiem energii i organizm korzysta z niego np. w trakcie sprintu i intensywnego treningu siłowego. Ogólnie rzecz biorąc: szlak ATP-PC odpowiada za produkcję energii w trakcie maksymalnych zrywów aktywności, których czas trwania nie przekracza 6 sekund.

    Z powyższego akapitu wynika, że kreatyna jest konieczna przy uprawianiu niektórych sportów i bez niej organizm nie byłby w stanie wygenerować energii w stanach maksymalnej aktywności. Zresztą nasz organizm sam produkuje kreatynę, co powinno uspokoić osoby, które myślą, że kreatyna to jakiś „koks”. Możecie myśleć o niej jak o awaryjnym potencjale energetycznym, który drzemie w mięśniach i jest uwalniany w najbardziej krytycznych momentach.
    Czy kreatynę można stosować z jedzeniem?
    Z jednej strony, nasz organizm sam metabolizuje kreatynę. Z drugiej, można ją również znaleźć w mięsie wieprzowym, wołowym i w rybach (np. w łososiu, dorszu, tuńczyku). Niestety ilości kreatyny zawarte w pożywieniu są niewielkie. Osoby uprawiające sport (oczywiście nie każdy rodzaj), żeby zaspokoić swoje potrzeby na kreatynę, musiałyby jeść te produkty kilogramami. Dlatego głównie suplementuje się właśnie kreatynę: ponieważ bardzo ciężko pozyskać jej większe ilości z diety.
    Jakich efektów mogę się spodziewać po kreatynie?
    Poniżej lista skutków stosowania suplementacji kreatyną.
    Kreatyna zwiększa ilość fosfokreatyny (PC) w mięśniach. W związku z tym organizm ma większe zapasy „awaryjnego potencjału energetycznego”. A co za tym idzie: możesz dłużej wykonywać ćwiczenia o wysokiej intensywności (sprint, podnoszenie ciężarów itp.) oraz zwiększa się siła Twoich mięśni. Przyjmowanie kreatyny skutkuje gromadzeniem wody w komórkach. Dokładniej mówiąc: kreatyna wzmaga przenikanie wody przez błony komórkowe Grubość włókien mięśniowych zwiększa się wówczas o około 15%. Oznacza to, że w ten sposób zwiększa się beztłuszczowa masa ciała (nie należy jednak mylić tego ze wzrostem suchej masy mięśniowej).  „Dopompowanie” wody do mięśni skutkuje nie tylko zmianą w ich wyglądzie, ale ma również korzystny wpływ na produkcję białka i przyrost masy mięśniowej. Wiele osób uważa, że retencja (zatrzymywanie) wody w mięśniach przy stosowaniu kreatyny (często tę właściwość przypisuje się monohydratowi kreatyny) jest niekorzystna. Nie jest to prawdą, ponieważ dobrze nawodniony mięsień jest w stanie pracować lepiej i wydajniej, chociaż w przypadku np. sportów walki, ze względu na utratę mobilności, nie jest to korzystne zjawisko. Kreatyna usuwa nadmiar jonów wodorowych, więc zmniejsza kwasowość mięśni. Dzięki temu w trakcie treningu organizm produkuje większe ilości kwasu mlekowego w mięśniach. Mówiąc nieco prościej, suplementacja kreatyną przyczynia się do: zwiększenia siły mięśni i przyspieszenia przyrostu masy mięśniowej – między innymi dlatego, że wraz ze wzrostem siły możemy podnosić większe ciężary i mocniej stymulować mięśnie do wzrostu. W końcu, kreatyna przyczynia się do zatrzymywania wody w organizmie. Jak dawkować kreatynę?
    Przeszukując internet, można znaleźć bardzo wiele koncepcji „ładowania” kreatyny. Rozpiski tego typu wyglądają mniej więcej tak: „pierwsze 5 dni: 4 × 6 g, potem…”. Niestety takie porcjowanie ma niewielki sens – przy dużych ilościach spożywanej kreatyny większość i tak zostanie wydalona z moczem. Co prawda efekt napompowania mięśni kreatyną zostanie osiągnięty, ale po prostu szkoda na to pieniędzy. Lepiej zrobić to nieco wolniej i taniej. Najprostsza strategia polega na przyjmowaniu kilku mniejszych dawek kreatyny dziennie. Zazwyczaj rekomendowana dawka dzienna kreatyny to 5 g. Warto pamiętać też, że insulina zapewnia lepszą wchłanialność kreatyny. Dlatego usilnie rekomenduje się spożywanie kreatyny bezpośrednio po treningu, ze względu na potreningowy wzrost insuliny. Tak samo wartościowe jest przyjmowanie kreatyny w trakcie lub bezpośrednio po posiłku12. Mówiąc trochę ogólniej: opłaca się przyjmować kreatynę wraz z węglowodanami, bo zwiększają one jej stopień wchłaniania13. Okazuje się, że spożywanie kreatyny wraz z białkiem (np. z shakiem białkowym) również wpływa korzystnie na jej wchłanianie14, co nie powinno dziwić, ponieważ odżywka białkowa powoduje znamienny wzrost poziomu insuliny we krwi. Na opakowaniach produktów zawierających kreatynę można znaleźć rozmaite sugestie dotyczące czasu jej przyjmowania. Ja proponuję przyjmować kreatynę w trakcie śniadania i bezpośrednio po treningu. A w dni beztreningowe w trakcie śniadania i obiadu. Ewentualnie można rozbić spożywanie kreatyny na inne posiłki w ciągu dnia. Niektórych kreatyna pobudza, więc lepiej uważać ze spożywaniem jej na noc. Istnieje też inna szkoła przyjmowania kreatyny: niektórzy sugerują, że należy przyjmować ją na czczo. Nie jestem jednak przekonany do tego podejścia.
    Cykle kreatynowe
    Jeśli poszukacie w internecie informacji na temat kreatyny, to możecie trafić na informacje o tzw. „cyklach kreatynowych”, czyli o tym, przez jaki czas należy brać kreatynę i ile, oraz jaką potem zrobić przerwę. Ze względu na to, że stosowanie kreatyny jest bezpieczne, nie ma potrzeby robienia cyklów. Z drugiej strony – raz na pewien czas nie zaszkodzi zrobić sobie małej przerwy.
    Kreatyna, a odchudzanie
    Kreatyna to suplement diety kojarzony głównie z okresem masy. Jednak stosowanie kreatyny w okresach, w których pracujemy nad zrzuceniem tkanki tłuszczowej, nie jest do końca pozbawione sensu. W trakcie redukcji często odnotowuje się spadki siły, więc jeśli wcześniej braliśmy kreatynę, a na redukcji odstawimy ją (czyli jednocześnie zmniejszymy podaż kaloryczną), to spadek siły może być już dotkliwy. Do tego poprzez retencję wody zwiększa się nasza beztłuszczowa masa ciała i teoretycznie powinno to wpłynąć na zwiększenie bazowego zapotrzebowania kalorycznego BMR. Nawet jeśli faktycznie tak by było, to różnica nie będzie znacząca.
    Jaką wybrać kreatynę?
    Najbardziej pewną formą kreatyny jest monohydrat kreatyny. Dlatego przy zakupie suplementu diety z kreatyną, należy zwrócić uwagę na to, czy ta postać kreatyny w ogóle w nim występuje. Istnieją również suplementy z różnymi formami kreatyny (tzw. matryce lub stacki). Warto jednak pamiętać, że jedyną dobrze przebadaną i godną zaufania formą kreatyny jest monohydrat15. Wszelkie jabłczany kreatyny, cytryniany kreatyny itp. to twory czysto marketingowe. Poza tym monohydrat jest najtańszy.
    Jeśli chodzi o jabłczan kreatyny, panuje powszechne przekonanie, że zwiększa on siłę i jednocześnie nie powoduje retencji wody. Nie dotarłem jednak do żadnego badania, które potwierdzałoby te doniesienia, chociaż pewne z nich sugerują zasadność stosowania jabłczanu kreatyny w sportach wytrzymałościowych, czyli np. w biegach długodystansowych.
  8. Kazam
    Gainery i aminokwasy
    Odżywki węglowodanowo białkowe czyli tzw. Gainery oraz aminokwasy rozgałęzione, czyli w skrócie z ang. BCAA to jedne z najpopularniejszych produktów jakie możemy znaleźć w sklepach z odżywkami. Czym one są i jak działają?
    Odżywki węglowodanowo-białkowe - gainery
    Odżywki węglowodanowo-białkowe czyli gainery, pełnią bardzo podobną rolę jak odżywki białkowe: uzupełniają dzienne zapotrzebowanie na makroskładniki. Gainery dzielimy na dwa typy: tzw. lean gainery, zawierające około 50% białek i 50% węglowodanów, oraz hard gainery, które zawierają około 20% białek i 80% węglowodanów. Tego typu odżywki są stosowane zazwyczaj w trakcie masy, ale można stosować je również na redukcji np. bezpośrednio po treningu. Gainery to bardzo wygodny sposób podbijania podaży kalorycznej. Praktycznie wszystkie uwagi, które podałem w poprzednim fragmencie poświęconym odżywkom białkowym, znajdują zastosowanie w przypadku gainerów.
    Pamiętaj, że jeśli masz jakiekolwiek problemy z nerkami lub wątrobą, to spożywanie odżywek zawierających białko (i ogólnie: większych ilości białka) powinieneś skonsultować z lekarzem.
    Aminokwasy rozgałęzione - BCAA
    Aminokwasy rozgałęzione, czyli: leucyna, walina i izoleucyna. Nasze mięśnie, według różnych szacunków, składają się w około jednej trzeciej właśnie z tych trzech aminokwasów. W reklamach BCAA często mówi się o ich antykatabolicznym działaniu, tzn. że mają zapobiegać rozpadowi tkanki mięśniowej. Faktycznie można im przypisać takie działanie, ale jeśli spożywasz białko, to Twój organizm i tak ma dostęp do tych aminokwasów. Nie ma poważnych argumentów, które przemawiałyby za koniecznością suplementacji BCAA dla zachowania tkanki mięśniowej. Z praktycznego punktu widzenia można pokusić się o spożycie BCAA przed treningiem (ewentualnie w trakcie), jeśli idziesz na niego na czczo albo kilka godzin po posiłku. Według badań4 przyjęcie BCAA w takiej sytuacji może wpływać na redukcję ilości uszkodzeń włókien mięśniowych i zmniejszać uczucie bólu mięśni. Poza tym nasze mięśnie mogą wykorzystywać aminokwasy rozgałęzione jako paliwo rezerwowe, przede wszystkim gdy skończą się zapasy glikogenu. Taka sytuacja najczęściej może mieć miejsce w trakcie redukcji. Jeśli planujesz bardzo intensywny trening, zwłaszcza interwały o wysokiej intensywności, tzw. HIIT, to przyjęcie około 10 g BCAA nie będzie złym pomysłem. Ponadto taka dawka nie wpłynie w żaden znaczący sposób na poziom insuliny we krwi, co ma kluczowe znacznie dla efektywności treningu, zwłaszcza w kontekście redukcji.
  9. Kazam
    Suplementy i odżywki
    Na początku chciałbym dokonać małego rozróżnienia: suplementy i odżywki to dwie różne kategorie żywieniowych wspomagaczy. Suplementy dostarczają specyficznych substancji chemicznych (np. minerałów, witamin, ekstraktów roślinnych), odżywki zaś są przede wszystkim źródłem makroskładników (głównie białek i węglowodanów, choć mogą to też być tzw. zdrowe tłuszcze). Produkty zawierające np. kwasy omega-3 zaliczam również do suplementów, mimo że dostarczają one makroskładników, konkretnie tłuszczów, ale w bardzo małych ilościach. Mówiąc prościej, odżywki to takie produkty żywieniowe, które doliczamy do naszego bilansu kalorycznego, bo mają istotną wartość energetyczną. Suplementy diety to takie produkty żywieniowe, których nie doliczamy do bilansu kalorycznego, bo nie mają one wartości energetycznej lub jest ona marginalna.

    Czy odżywki są niezbędne?
    Nie, nie są niezbędne, ale są bardzo wygodne. Jeśli czyjeś zapotrzebowanie na białko utrzymuje się na poziomie 200 g dziennie, to taka osoba, żeby dostarczyć tę ilość, musiałaby spożyć w ciągu dnia jakieś 2 kg piersi z kurczaka. Jeśli skorzysta z odżywki białkowej, to połowę zapotrzebowania na białko może uzupełnić za pomocą odżywki, a resztę dostarczyć wraz z pożywieniem. Analogicznie ma się sprawa z gainerami, które dostarczają zarówno białek, jak i węglowodanów. Chociaż gainery są mniej popularne niż odżywki białkowe, to są dużo praktyczniejsze. Produkty zawierające węglowodany są zazwyczaj bardzo gęste i łatwiej wypić shake z gainerem, niż zjeść 100 g ryżu.
    Czy suplementy diety są potrzebne?
    Uważa się, że obecna żywność zawiera o wiele mniej mikroelementów niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Winę ponoszą współczesne standardy produkcji. Dlatego bardzo często zaleca się każdemu chociaż suplementację multiwitaminową i multimineralną. Niestety wyciśnięcie dziennych zapotrzebowań z samej diety może być bardzo trudne, chyba że kupuje się tylko produkty z upraw i hodowli ekologicznych i ma się przy okazji kupę pieniędzy. Ostatnimi czasy silnie podkreśla się również potrzebę suplementacji witaminy D3 i K2. Dla osób trenujących są one szczególnie istotne, chociażby dlatego, że wpływają na gęstość masy kostnej. Ponadto wspomagają transport wapnia do kości, w związku z czym warto przyjmować je jednocześnie z wapniem. Układ kostny w trakcie treningu siłowego jest bardzo obciążony i nie należy lekceważyć związanego z tym ryzyka kontuzji. Kolejnym rekomendowanym suplementem są kwasy omega-3, w które dieta przeciętnego Kowalskiego jest bardzo uboga. W przeciwieństwie do prozapalnych kwasów omega-6 mają one działanie przeciwzapalne, mogą również wpływać pozytywnie na pamięć1 2. Inne suplementy diety mogą w znaczący sposób ułatwić proces treningowy lub pomóc przy różnego rodzaju dolegliwościach. Jednak nie lada sztuką jest dobranie odpowiednich suplementów. Zazwyczaj jesteśmy mamieni reklamami obiecującymi niesamowite rezultaty. Dlatego wiele osób dochodzi do wniosku, że suplementy to placebo i chwyt marketingowy. Warto jeszcze wspomnieć, że osoby trenujące często pokładają zbyt duże nadzieje w suplementach diety, zwłaszcza w tzw. spalaczach tłuszczu. Pamiętaj: suplementy to nie sterydy anaboliczno-androgenne, nie zdziałają cudów, ale mogą trochę pomóc.
  10. Kazam
    Czy są skuteczne suplementy na atopowe zapalenie skóry?
    Atopowe zapalenie skóry (AZS, zwane także egzemą) to najczęstsza przewlekła choroba zapalna skóry spotykana u niemowląt, której występowanie z nieznanych przyczyn wzrasta – obecnie objawy występują u 20% niemowląt i małych dzieci. AZS u dzieci jest także kojarzone z chorobami dróg oddechowych, takimi jak katar sienny czy astma.
    Probiotyki są w dzisiejszych czasach wszechobecne, ale prawdopodobnie jednym z najbardziej szczegółowo przebadanych produktów, zarówno w przypadku dzieci, jak i dorosłych – w kontekście rozmaitych schorzeń – jest bakteria Lactobacillus rhamnosus GG (występująca na przykład w produkcie Culturelle, w Polsce – Dicoflor).
    Probiotyki
    Najbardziej przekonujące dane w przypadku zapobiegania AZS i ograniczania jego dotkliwości dotyczą suplementacji probiotykami u matek i niemowląt. Zaobserwowano skuteczność L. rhamnosus GG w długofalowym zapobieganiu rozwojowi AZS (postępuj zgodnie z zawartymi w ulotce zaleceniami co do dawkowania w zależności od masy ciała).
    Kwas gamma-linolenowy (GLA)
    Kwas ten rokuje interesująco, jeśli chodzi o zmniejszanie nasilenia AZS, przy czym należy przeprowadzić bardziej szczegółowe badania. Zaobserwowano ponadto wpływ połączenia prebiotyków i oleju z pestek czarnej porzeczki z kwasami GLA i omega-3 na ograniczenie rozwoju AZS, ale i w tym zakresie konieczne są dalsze badania.
    Białko w proszku
    Preparat częściowo hydrolizowanej serwatki i kazeiny o wysokim stopniu hydrolizy wiązano z ograniczeniem rozwoju AZS, zwłaszcza u niemowląt z historią chorobową w rodzinie.
  11. Kazam
    Czy odchudzanie to tylko lepszy wygląd?
    Głównym problemem związanym z lekami i suplementami diety na utratę wagi są potencjalne skutki uboczne w przypadku osób mających problemy z sercem. Także z tego powodu sporo z nich usunięto ze sklepowych półek – żeby tylko wspomnieć o takich przykładach jak fen-phen (fenfluramina/fentermina), sibutramina i efedryna. Substancje te mogą zwiększać rytm zatokowy serca, ciśnienie krwi, poziom cholesterolu i cukru we krwi, a nawet pogłębiać odczuwanie stresu i stany depresyjne. A ponieważ choroby układu sercowo-naczyniowego to pierwszy zabójca tak kobiet, jak i mężczyzn, żadna pigułka pomagająca na utratę wagi, która jednocześnie zwiększa zagrożenie wystąpienia chorób układu krążenia, nie jest warta podejmowania tego ryzyka. Czy więc da się znaleźć spalacz tłuszczu lub inny suplement, który pomaga zapanować nad apetytem, podkręca metabolizm i potencjalnie obniża ryzyko wystąpienia określonych chorób, jednocześnie pomagając stracić na wadze? Tak!
    Otyłość - nadwaga
    Otyłość właśnie zdetronizowała palenie w rankingu na czołową, możliwą do wyeliminowania przyczynę chorób i przedwczesnych zgonów w Stanach Zjednoczonych. Około 70% amerykańskich obywateli cierpi obecnie z powodu nadwagi lub otyłości, a wśród dzieci wskaźnik otyłości potroił się w przeciągu ostatnich 30 lat – mówimy o prawdziwej pandemii. Tak samo jak palenie stanowi czynnik ryzyka pojawienia się wielu schorzeń, negatywny wpływ otyłości na zdrowie jest niewiarygodny. Poniżej przykładowa, choć niekompletna lista chorób i stanów, do których otyłość może doprowadzić lub które może zaostrzyć:
    ·         bezdech senny,
    ·         bezpłodność (kobiet i mężczyzn),
    ·         bóle odcinka lędźwiowego,
    ·         brak mobilności,
    ·         choroby oczu,
    ·         choroby serca,
    ·         choroby woreczka żółciowego,
    ·         cukrzyca,
    ·         dna moczanowa (wysoki poziom kwasu moczowego),
    ·         duszności,
    ·         dysfunkcje seksualne,
    ·         migotanie przedsionków,
    ·         niealkoholowe stłuszczenie wątroby i niealkoholowe stłuszczeniowe zapalenie wątroby,
    ·         nietrzymanie moczu,
    ·         niewydolność serca,
    ·         niski poziom testosteronu,
    ·         nowotwory (w tym piersi, jelita grubego, śluzówki macicy, przełyku, nerek, wątroby, jajników i prostaty – może również zwiększyć ryzyko wystąpienia złośliwej postaci nowotworu),
    ·         osteoartroza (choroba zwyrodnieniowa stawów),
    ·         powikłania po zabiegach chirurgicznych,
    ·         powikłania w ciąży (np. stan przedrzucawkowy),
    ·         przepuklina rozworu przełykowego,
    ·         refluks przełykowo-żołądkowy,
    ·         udar,
    ·         uderzenia gorąca,
    ·         uszkodzenia płodu (przy otyłości u matki),
    ·         wysoki cholesterol,
    ·         wysokie ciśnienie krwi,
    ·         zakrzepy żylne.
    Mamy do dyspozycji kilka różnych mierników (nie licząc wskazań wagi), które pomogą śledzić postępy w walce z niechcianymi kilogramami. Najbardziej obiektywnym jest obwód w pasie, ponieważ dodatkowe centymetry w tym rejonie to miarodajny wskaźnik obrazujący nadmiar tłuszczu w obszarze brzusznym, który otacza narządy wewnętrzne – a to właśnie tłuszcz wisceralny jest twoim największym wrogiem. Zwiększa ryzyko wystąpienia zarówno chorób układu krążenia, jak i cukrzycy. W ocenie postępów lubię też posiłkować się takimi wynikami jak poziom cholesterolu i cukru we krwi, ciśnienie krwi oraz rytm zatokowy.
    Wskaźnik masy ciała, czyli BMI (ang. Body Mass Index) to kolejny często wykorzystywany współczynnik, który ma jednak swoje wady. BMI oblicza się na podstawie wagi i wzrostu, jednak bez uwzględnienia masy mięśniowej, a więc jeśli zrzucisz 5 kg tłuszczu, a przybędzie ci 5 kg mięśni, zmiana ta nie wpłynie na twoje BMI, natomiast na stan zdrowia (w tym zdrowia serca) z pewnością tak! Wielu zawodowych sportowców ma bardzo niski poziom tkanki tłuszczowej, a jednak ich BMI wskazuje na nadwagę ze względu na muskulaturę. Pomiaru tkanki tłuszczowej może dokonać lekarz lub trener obecnie już niemal w każdym klubie sportowym czy siłowni. Natomiast DEXA (absorpcjometria promieniowana X o dwóch energiach) to w przypadku pomiaru tkanki tłuszczowej najwyższy standard badania. W pierwszej kolejności służy ocenie gęstości kości (osteoporoza) – następnym razem, gdy będziesz je przeprowadzać, poproś również o podanie procentowej wartości dla tkanki tłuszczowej (jeśli twoja waga daje sygnał do niepokoju).
    Na szczęście utrata na poziomie 5–10% masy ciała czy zgubienie kilku centymetrów w pasie może już zmniejszyć ryzyko wystąpienia chorób serca, dzięki takim korzyściom jak:
    ·         obniżenie ciśnienia krwi o 10 punktów u osób z nadciśnieniem, obniżenie poziomu cukru o 50% u osób ze świeżo zdiagnozowaną cukrzycą,
    ·         obniżenie zagrożenia cukrzycą o 50% u osób w grupie podwyższonego ryzyka,
    ·         obniżenie całkowitego poziomu cholesterolu o 10%, LDL („złego” cholesterolu) o 15%, a trójglicerydów o 30% oraz podniesienie poziomu HDL („dobrego” cholesterolu) o 5–10%,
    ·         zmniejszenie ogólnej śmiertelności o 20%, zgonów z powodu cukrzycy o 30% i zgonów związanych z otyłością o 40%.
    Po dobrych wiadomościach, pora na te złe: jedynie 1 na 6 osób (czyli około 17%) jest w stanie stracić 5–10% masy ciała i utrzymać ten wynik przez rok. Odchudzanie nie jest łatwe. To jak z wygraną w totka, słyszymy tylko o zwycięzcach, nikt nie mówi o „straconych” milionach – czy w przypadku wagi raczej „niestraconych” (kilogramach) – i o tych, którzy ponieśli porażkę. Na wyciągnięcie ręki mamy całą masę wysokokalorycznych napojów i przekąsek, na co dzień raczej prowadzimy siedzący tryb życia – w pracy przy biurku, w domu przed komputerem, w drodze do pracy w środkach komunikacji miejskiej lub samochodzie, bo życie na przedmieściach wymusza na nas dojazdy. Poza tym organizm nie lubi oddawać kilogramów. Nawet jeśli z trudem uda się osiągnąć zadowalający wynik na skali wagi, nasz metabolizm spowalnia, co znów sprawia, że łatwiej nam ponownie przytyć, choć nie zwiększamy liczby przyjmowanych kalorii. Dlatego właśnie musimy zwracać uwagę na rodzaj wybieranego jedzenia oraz na sposób, w jaki ćwiczymy, o czym w pozostałych naszych artykułach.
  12. Kazam
    W walce o sportową, zdrową sylwetkę zawsze najtrudniejszy jest pierwszy krok, a właściwie decyzja o Jego wykonaniu. Kiedy już damy sobie szansę, mamy bardzo duże pragnienie sukcesu i forma jaką sobie wymarzyliśmy jest w naszym zasięgu. Oczywiście, każdy z nas poświęci na to inną ilość pracy, wyrzeczeń i czasu, jednak ostateczny cel możemy osiągnąć bez względu na genetykę, a ta bywa bardzo różna.
    Spis treści:
    Czy genetyka uniemożliwia odchudzanie? Wolny metabolizm a redukcja Wpływ hormonów na odchudzanie Estrogen Kortyzol Insulina Hormony tarczycy Odchudzanie a przyjmowanie leków Rola treningów w odchudzaniu Podsumowanie Czy genetyka uniemożliwia odchudzanie?
    W znakomitej większości przypadków czynniki genetyczne nie uniemożliwiają nam skutecznej poprawy sylwetki, natomiast owszem mogą ją nieco utrudnić. Nawet jeśli nie mamy predyspozycji do występowania na zawodach sylwetkowych, to z całą pewnością możemy poprawić ciało względem obecnego wyglądu. Sytuacje w których geny sprawiają, że nie da się zrobić nic aby było lepiej praktycznie nie występują. Oczywiście jeśli mamy choroby wrodzone i stosujemy przez wiele lat różnego rodzaju leki, nasze ciało reaguje inaczej i budowa atletyzmu jest bardzo trudna, nie mniej w każdej sytuacji może być lepiej, niż pokazuje to stan obecny.

    Jeśli zatem nasi dziadkowie, rodzice, rodzeństwo zmagają się z nadwagą, to wcale nie oznacza że i my jesteśmy na to skazani. Odpowiednie prowadzenie, nawyki w codziennym życiu i prawidłowe odżywianie może mieć o wiele większy wpływ na nasze ciało niż geny jakie otrzymaliśmy. W wielu przypadkach jest to jednak wygodna wymówka dla osób, które niekoniecznie akceptują swoje ciało, ale nie mają dość motywacji lub wiedzy aby spróbować je zmienić.
    Wolny metabolizm a redukcja
    Kolejnym mitem, który bardzo często przedstawia się w wymówkach jest stwierdzenie „mam taki metabolizm i nie mogę schudnąć”. Otóż prawda jest zupełnie inna, z każdym metabolizmem można zgubić zbędne kilogramy, a ponadto kilka tygodni odpowiedniego trybu życia i nasz metabolizm można przyspieszyć. Wraz z wiekiem tempo przemiany materii spada, podobnie jak jest ono wolniejsze np. u osób mniej aktywnych. Istnieje jednak wiele prostych metod żywieniowych czy suplementacyjnych, które pozwalają na przyspieszenie metabolizmu w relatywnie krótkim czasie.
    To, że metabolizm jest zmienny nie podlega żadnej wątpliwość, podobnie jak fakt, że możemy zwiększyć Jego wydajność nawet po 40 czy 50 roku życia. Wystarczy spojrzeć jak wiele przykładów jest w naszej branży, mówimy tutaj o osobach zapuszczonych przez kilkanaście, a czasami nawet kilkadziesiąt lat, które po pewnym etapie życia postanawiają popracować nieco zarówno nad zdrowiem jak i sylwetką. Metamorfozy takich ludzi są niezaprzeczalnym dowodem na to, że mamy wpływ na nasze ciało dosłownie na każdym etapie życia.
    Wpływ hormonów na odchudzanie
    O roli hormonów w ludzkich organizmie napisano wiele poważnych książek i publikacji, a aby omówić wszystkie mechanizmy ich działania oraz zależności nie wystarczyłoby miejsca w największych encyklopediach i bazach wiedzy. Nie mniej my skupimy się na wpływie hormonów na nasze ciało oraz po części także zdrowie.
    Estrogen
    Jest to żeński hormon płciowy, jednak obecny także w ciele każdego mężczyzny, a przynajmniej zdrowego. Odpowiednia ilość tego hormonu jest kluczowa do utrzymania między innymi odpowiednego libido, sprawności seksualnej czy funkcjonowania stawów. Sęk w tym, że wiele z nas posiada niestety zbyt wysoką ilość estradiolu, szczególnie w proporcji do testosteronu.
    Sam estrogen mocno uderza w estetykę naszej sylwetki, a samym problemem nie są tutaj nadmierne kilogramy, ale to gdzie się gromadzą. Najbardziej narażone są bardzo newralgiczne części naszego ciała, takie jak klatka piersiowa oraz brzuch. Ponadto zbyt wysoki poziom estrogenów sprzyja odkładaniu się znaczącej ilości wody podskórnej. U mężczyzn kluczową rolę pełnią zatem suplementy nazywane najczęściej inhibitorami aromatazy. Ich działanie skoncentrowane jest przede wszystkim na ograniczeniu aktywności enzymu, który przekształca testosteron w estradiol. Dzięki mniejszej aromatazie zyskujemy suchą sylwetkę o znacznie lepszej definicji, a także szybciej możemy pozbyć się nadmiernych rezerw tkanki tłuszczowej.

    Biorąc po uwagę produkty dostępne na rynku, najwyższą skuteczność posiadają związki dobrze przebadane, obecne już od wielu lat. Najbardziej pozytywne opinie zbierają monopreparaty oparte o 6-Bromo, Arimistane czy ATD. Każdy z tych związków posiada potwierdzoną skuteczność przez liczne badania kliniczne, także z udziałem ludzi.
    Kortyzol
    Kortyzol to hormon stresu produkowany przez nasze nadnercza. Podobnie jak estrogen jest niezbędny w niewielkiej ilości do prawidłowego funkcjonowania, nie mniej jednak w nadmiarze również posiada szereg niepożądanych skutków. To, że jest wrogiem każdego sportowca i osoby dbającej o sylwetkę wiadomo od dawna, sęk jednak w tym że Jego nadmiar może prowadzić do rozwoju innych, bardzo poważnych konsekwencji. Należy wspomnieć tutaj o możliwych powikłaniach na tle nerwowym, czego skutkiem może być np. bezsenność. Ograniczenie kortyzolu jest więc ważne nie tylko z punktu widzenia estetycznego, ale także zdrowotnego.
    Wracając jednak do tematyki redukcji tłuszczu, kortyzol może powodować powstawanie niezwykle trudnej do redukcji oraz bardzo nieestetycznej tkanki tłuszczowej. Najczęściej osadza się na dolnych partiach pleców, niekiedy także brzuchu. Jest to tzw. newralgiczna tkanka, a jej redukcja bywa niestety bardzo czasochłonna. Sam proces ograniczenia produkcji kortyzolu nie jest łatwy, gdyż jak wiemy nie zawsze możemy ograniczyć powstawanie czynników odpowiadających za stres w codziennym życiu.
    Ważną rolę pełni suplementacja tzw. blokerami kortyzolu. Oddziałują bezpośrednio na nadnercza i pozwalają na zmniejszoną produkcję tego hormonu. Są niezwykle istotne w procesie redukcji uporczywej tkanki tłuszczowej, ale również pełnią rolę doskonałego antykatabolika. Wiele inhibitorów kortyzolu wykazuje także właściwości wspierające redukcję trzewnej tkanki tłuszczowej.
    Istotną rolę może pełnić także suplementacja adaptogenami. Są to produkty, których podstawowym zadaniem jest łagodzenie negatywnych skutków związanych ze stresem, co również przyczynia się do zmniejszenia ogólnego zatłuszczenia organizmu. Warto dodać, że niektóre z nich jak np. Ashwagandha wchodzą w skład wielu spalaczy tłuszczu czy suplementów ukierunkowanych na rekompozycję składu ciała.
    Insulina
    Rola insuliny w naszym organizmie jest ogromna, zarówno pod kontem sylwetkowym jak i również zdrowotnych. Hormon ten jest wykorzystywany regularnie w dopingu na wysokim poziomie, jako bezkompromisowy środek umożliwiający rozwój ponad przeciętnej masy mięśniowej. Choć sama insulina jest najsilniejszym hormonem anabolicznym, to właściwość ta nie dotyczy tylko układu mięśniowego, ale także tłuszczu. Zaburzona gospodarka insulinowa skutkuje cukrzycą typu II oraz łatwym gromadzeniem się nowej tkanki tłuszczowej.
    W praktyce tendencje do insulinooporności w dużej mierze dziedziczymy po naszych rodzicach czy dziadkach, jednak nie oznacza to, że jesteśmy skazani na życie z cukrzycą. Im wcześniej podejmiemy kroki zmierzające w kierunku poprawy wrażliwości insulinowej, tym szybciej osiągniemy upragniony efekt. Mimo podłoża genetycznego, na plus warto zaliczyć fakt, że gospodarkę insulinową można stosunkowo szybko „naprawić”, dlatego też nie powinniśmy pozostawiać tej kwestii samej sobie, gdyż będąc biernym w tym zakresie sabotujemy nasze efekty.
    Dobrym narzędziem jest oczywiście poprawa naszych nawyków żywieniowych, a przede wszystkim ograniczenie węglowodanów, które szybko powodują wzrost poziomu cukru we krwi. Tyczy się to nie tylko glukozy, sacharozy czy fruktozy, ale także węglowodanów złożonych z wyższym indeksem glikemicznym. Na czas zwiększenia naszej wrażliwości insulinowej diety o niższym udziale węglowodanów wydają się być najbardziej korzystnym rozwiązaniem.

    Kolejną kwestią jest oczywiście odpowiednia suplementacja, a pod tym względem królują mimetyki insuliny. Choć są to związki, które nie posiadają działania termogenicznego oraz nie blokują bezpośrednio apetytu, to w przypadku wielu osób otyłych pozwalają na osiągnięcie znacznie szybszych efektów w odchudzaniu od klasycznych spalaczy tłuszczu. To najlepiej pokazuje jak ogromny wpływ insulina wywiera na naszą sylwetkę.
    Wśród godnych uwagi suplementów możemy wyróżnić zarówno monopreparaty jak np. Berberyna czy liście Banaba, ale także znajdziemy wiele kompletnych boosterów insuliny. Do jednych z najbardziej przemyślanych możemy zaliczyć Applied Nutrition iDrive, o bardzo dużej objętości składników aktywnych, mających potwierdzoną skuteczność w wielu badaniach klinicznych.
    Hormony tarczycy
    Tarczyca to bardzo niewielki gruczoł, jednak o ogromnym znaczeniu dla naszej sylwetki. Jest ściśle powiązana z naszym metabolizmem, a jej ewentualne dysfunkcje warunkują to w jaki sposób dochodzi do przemian metabolicznych.  Co ważne, w raz z wiekiem wydajność pracy tarczycy stopniowo ulega zmniejszeniu, dlatego też zazwyczaj z wiekiem nabieramy dodatkowe kilogramy. Oczywiście od każdej reguły są wyjątki, dotyczące np. osób które większy nacisk na swoją sylwetkę położyły np. po 30, 40 czy 50 roku życia. Dużym plusem jest jednak fakt, że metabolizm możemy przyspieszyć właściwie w każdym wieku.
    O Jego tempie zależy ilość hormonów produkowanych przez naszą tarczycę. U osób z optymalną masą ciała najczęściej pracuje prawidłowo, jednak zdarzają się także zaburzenia związane z nadczynnością i niedoczynnością. Pierwsze z nich dotyczy zbyt szybkiej produkcji hormonów przez gruczoł, co skutkuje bardzo szybkim metabolizmem i trudnością z nabraniem dodatkowych kilogramów. Wówczas dążąc do rozbudowy naszej sylwetki musimy stosować wysoko kaloryczne plany żywieniowe oraz starać się ograniczyć aktywność poza treningową do minimum.
    Jednak w kontekście redukcji tkanki tłuszczowej zdecydowanie częściej możemy mówić o drugiej opcji, a więc niedoczynności tarczycy, co często skutkuje chorobą Hashimoto. W prostych słowach oznacza to wolny metabolizm, a co za tym idzie znikome zużycie kalorii na podstawowe procesy energetyczne. U osób z wolnym metabolizmem nawet stosunkowo niewielka pula kaloryczna może stanowić nadwyżkę, co będzie skutkowało odkładaniem się tkanki tłuszczowej. Jak już jednak wspomnieliśmy, metabolizm można przyspieszyć poprzez aktywność fizyczną, modyfikacje żywieniowe i wprowadzenie większej ilości lekkostrawnych produktów. Kluczowa jest także podwyższona zawartość białka w naszym codziennym menu.

    W kwestii suplementacji pierwszoplanowa rola należy do tzw. Boosterów metabolizmu. Są to produkty, które w naturalny sposób pobudzają naszą tarczycę do efektywniejszej pracy. Działają przede wszystkim poprzez dostarczenie prekursorów dla jej hormonów, co sprawia, że ich produkcja staje się efektywniejsza. Dla maksymalnej skuteczności boostery metabolizmu należy stosować regularnie, w 2-3 podzielonych porcjach w ciągu dnia. Ich niewątpliwą zaletą jest brak stymulacji ośrodkowego układu nerwowego oraz brak fakt, że nie kolidują ze spalaczami termogenicznymi, lipotropowymi czy targetowymi. Wśród produktów dostępnych na rynku od wielu lat czołowe miejsce w rankingach najlepszych boosterów metabolizmu zajmuje Chaos & Pain Cannibal Claw.
    Odchudzanie a przyjmowanie leków
    Leki, szczególnie jeśli są przyjmowane długotrwale niewątpliwie wywierają znaczący wpływ na nasz organizm i całą gospodarkę hormonalną. Oczywiście ich skutki mogą być odczuwalne jeszcze przez wiele lat, dlatego nigdy nie należy bagatelizować ich znaczenia. Czy mogą rzeczywiście utrudnić nasze odchudzanie?
    Jak najbardziej, jednak pamiętajmy, że utrudnienie a uniemożliwienie to dwie całkowicie inne kwestie. Jeśli przyjmujemy leki na receptę, zawsze należy skonsultować się z lekarzem przed rozpoczęciem suplementacji, tak aby wykluczyć ewentualne ryzyko ingerencji we wzajemne działanie. Niektóre leki i suplementy mogą wykluczać lub powielać swoje działanie, co zawsze będzie niekorzystne dla naszego organizmu.
    Osobną kwestią jest jednak stosowanie leków np. w dzieciństwie a obecna sylwetka. Wiele osób tłumaczy swoją nadwagę tym, że w młodości stosowało różnego rodzaju leczenie. Oczywiście nie chcemy tego negować, gdyż jak wspomnieliśmy długotrwałe stosowanie leków może zostawiać ślady na długi okres czasu, to jednak w wielu przypadkach zmiany te nie wykluczają osiągnięcia bardzo dobrej formy.
    Rola treningów w odchudzaniu
    Wiele osób etap redukcji tkanki tłuszczowej bardzo mocno kojarzy z intensywnymi treningami i litrami wylanego potu. Choć rola aktywności fizycznej może być bardzo ważna, należy pamiętać, że nie jest to główny czynnik warunkujący sukces bądź porażkę. O wiele ważniejszą rolę będzie pełnił nasz dobowy bilans kaloryczny, a sama rola treningu podczas redukcji tłuszczu dotyczy przede wszystkim zwiększenia naszego wydatku energetycznego, a tym samym zapotrzebowania na energię.
    Można więc powiedzieć, że to nie sam trening przyczynia się do odchudzania, ale przede wszystkim zużycie energii jakie za sobą niesie. Oczywiście, aktywność fizyczna na wiele lat i korzystnie wpływa chociażby na kształtowanie i proporcje naszej sylwetki, jednak jeśli naszym celem jest przede wszystkim utrata kilogramów, wówczas nie jest to czynnik niezbędny. Wiele osób może odnieść wrażenie, że w tym momencie rola treningów jest bagatelizowana. W żadnym wypadku, aktywność to świetna sprawa i pozwala nam na poprawę komfortu życiowego. Warto jednak zwrócić uwagę, że wśród osób dążących do redukcji tłuszczu znajdziemy nie tylko sportowców i fit maniaków, ale także np. osoby otyłe lub zmagające się z chorobami układu kostnego, dla których trening jest z wielu przyczyn bardzo kosztowny.

    Warto jednak wspomnieć, że aktywność fizyczna nie zawsze musi być kojarzona z salą do treningów fitness, dziesiątkami profesjonalnych bieżni czy sprzętem treningowym. Aktywne spędzanie czasu to także spacery, rekreacyjna jazda na rowerze, korzystanie ze schodów zamiast windy czy po prostu praca fizyczna. Warto więc zrozumieć rolę treningu, a nie koniecznie katować się setkami brzuszków dziennie w dążeniu do idealnego ciała.
    Podsumowanie
    Droga do osiągnięcia upragnionej sylwetki nie dla każdego jest równa, a czynniki genetyczne oraz niekorzystne środowisko hormonalne czynią ją jeszcze bardziej wyboistą. Nie oznacza to jednak, że nie mamy szansy na dojechanie do celu, gdyż istnieje wiele naturalnych sposób na uczynienie z naszego ciała największego sojusznika.
  13. Kazam
    Stan w jakim obecnie się znajdujemy z pewnością jest dla każdego z nas całkowicie nową rzeczywistością do której ciężko nam się przystosować. Od dziesiątek lat nie mieliśmy do czynienia z taką mobilizacją władzy, ograniczeniem swobody życia czy zagrożeniem dla naszego zdrowia oraz gospodarki. Chociaż zdajemy sobie sprawę, że najważniejszą kwestią powinna być nasza mobilizacja do trzymania się z daleka od możliwości zakażenia, to jednak długie tygodnie, a być może i miesiące dla wielu z nas są bardzo ciężkie również pod kontem utrzymania formy fizycznej.
    Stan epidemii jest bardzo wymagający dla naszej psychiki. Jeśli jeszcze do niedawna przeprowadzaliśmy codzienne treningi, a obecnie zostaliśmy zmuszeni do rezygnacji, wówczas rodzi się spora nerwowość. Zamknięte siłownie, sekcje sportowe czy sale treningowe to tylko początek. Obecnie niestety nawet treningi w parkach, bieganie na świeżym powietrzu czy stadionie są już zabronione. W związku z tym pozostaje nam przede wszystkim aktywność w domowym zaciszu bądź jeśli ktoś ma szczęścia na własnej, mieszkaniowej siłowni. Dbanie o sylwetkę jest więc z pewnością utrudnione, ale jak najbardziej możliwe. Nawet w domowych warunkach możemy obniżyć poziom tkanki tłuszczowej bądź utrzymać bardzo dobrą formę, co w obecnym, wiosennym czasie jest dla wielu osób bardzo ważne. Treningi, odpowiednia odżywianie oraz właściwa suplementacja pozwalają nam na trzymanie tkanki tłuszczowej w ryzach nawet podczas pandemii. Jaki spalacz tłuszczu wybrać podczas biorąc pod uwagę koronawirusa?
    Przede wszystkim pamiętajmy, że spalacz tłuszczu zawsze powinien być dobierany pod kontem własnych predyspozycji, oczekiwań czy charakterystyki działanie, a nie koniecznie pod kontem rodzaju aktywności fizycznej bądź jej braku.

    Spis treści:
    Jaki spalacz przy treningach na świeżym powietrzu? Jaki spalacz tłuszczu przy treningach w domu? Jaki spalacz tłuszczu przy braku treningów? Jak utrzymać niski poziom tkanki tłuszczowej w czasie epidemii? Podsumowanie Jaki spalacz przy treningach na świeżym powietrzu?
    Nie od dziś wiadomo, że jedną z najbardziej efektywnych metod redukcji tkanki tłuszczowej jest trening aerobowy o średniej intensywności, optymalnie jeśli wykonujemy go na czczo lub z daleka od posiłków. Taki rodzaj aktywności bez trudu możemy wykonać w domu wykorzystując do tego bieżnie, orbitrek, rower stacjonarny, a w przypadku krótszych treningów o wyższej intensywności również skakankę. Najprostszy rower stacjonarny zakupimy już w cenie 2-3 miesięcznych karnetów, więc jest to dobry sposób na utrzymanie wysokiej formy.
    Jak już wspomnieliśmy spalacz tłuszczu dobieramy pod kontem swoich, indywidualnych preferencji, a nie ze względu na panującą epidemię. W dużym uproszczeniu spalacze możemy podzielić na kilka kategorii. Wskazujemy także przykłady topowych produktów w poszczególnych z nich:
    Termogeniki – najlepsza opcja dla osób zdrowych o szerokim aspekcie działania. Doskonale sprawdzają się zarówno przy aktywności fizycznej, gdyż zwiększają jej efektywność, jak i również w przypadku jej ograniczenia, pozwalając nam na większe zużycie energetyczne i dodatkowo tłumiąc apetyt.
    Fenix Ground Zero Black Edition
    ANS Thermo Craze
    Alpha Lions Cheetah Non Stim
    Lipotropowe – opierają się przede wszystkim o proces rozkładu tkanki tłuszczowej zwanej lipolizą. Najczęściej stymulują redukcje tłuszczu z całego ciała, nie zawierają składników pobudzających. Bardzo dobra opcja dla osób z problemami zdrowotnymi lub nietolerujące składników energetycznych.
    Omega Sports Burn24
    EvoMuse Brite
    Transdermalne – są popularne na rynku stosunkowo od niedawna, jednak szczególnie w uporczywych partiach ciała wykazują się sporą skutecznością. Składniki w nich zawarte nie działają w takim samym stopniu na układ nerwowy jak te same w termogenikach, dlatego bez obaw można je razem łączyć.
    SAN Liporedux
    Need To Build Muscle Yohimflame
    Targetowe – oparte są najczęściej o alkaloidy bądź karotenoidy roślin o udowodnionym działaniu. Najlepiej sprawdzają się w połączeniu ze spalaczami termogenicznymi lub lipotropowymi, a także stosowane solo u osób z niższym poziomem tkanki tłuszczowej bądź tendencją do jej miejscowego gromadzenia.
    Evolab Alphaburn
    Pure Target A-2
    Boostery metabolizmu – jak sama nazwa wskazuje, skierowane są przede wszystkim do osób zmagających się ze spowolnionym metabolizmem np. endomorfików lub stosujących diety głodówkowe, które przyczyniają się do takiego stanu rzeczy.
    Chaos&Pain Cannibal Claw
    Driven Sports Lean Xtreme

    Jaki spalacz tłuszczu przy treningach w domu?
    Rodzaj aktywności fizycznej w domu zależy przede wszystkim od naszego czasu oraz dostępu do sprzętu. To według tych czynników oraz oczywiście własnych preferencji należy dobrać odpowiedni spalacz tłuszczu.
    Jeśli posiadamy sprzęt do treningów aerobowych, bardzo dobrą opcją mogą być poniższe zestawy:
    Fenix Ground Zero + Evolab Alphaburn ANS Thermo Craze + Driven sports Lean Xtreme Oba zestawy stanowią połączenie topowych termogeników na rynku w raz z suplementami nasilającymi redukcję uporczywej tkanki tłuszczowej poprzez lepsze ukrwienie tkanki białej lub przyspieszenie metabolizmu i zmniejszenia aktywacji kortyzolu.
    W przypadku skupienia się na treningu siłowym poprzez domowe siłownie, ćwiczenia z własnym ciałem czy kalistenikę warto przyjrzeć się powyższym suplementom:
    Fenix Ground Zero + RedCon1 RPG Liberty Labz Lit the F*#k Up + Glaxon Cheat Powyższe zastawy złożone są podobnie jak poprzednie ze spalacza termogenicznego, który poza efektywnością w redukcji tłuszczu zwiększa poziom energii i motywacji do treningu oraz mimetyka insuliny, dzięki czemu nie tylko ograniczamy ryzyko przyrostów tkanki tłuszczowej, to dodatkowo usprawniamy magazynowanie glikogenu, a sama sylwetka prezentuje się o wiele bardziej imponująco.
    Jeśli nie planujemy czasie epidemii zwiększonej aktywności fizycznej, wówczas możemy bazować na produktach nie zawierających stymulantów jak np:
    Alpha Lions Cheetah Non Stim + RedCon1 RPG Olympus Labs Assassinate + Cannibal Claw Oba te zestawy zawierają spalacz termogeniczy, jednak wolny od kofeiny i innych składników pobudzających układ nerwowy, a dodatkowo zawierają odpowiednio mimetyk insulin (blokujący tworzenia się nowej tkanki tłuszczowej) lub booster metabolizmu (zwiększa wydatek energetyczny pomimo braku aktywności)

    Jaki spalacz tłuszczu przy braku treningów?
    Wiele osób żyje w błędnym przekonaniu, że nie mając regularnej aktywności fizycznej żaden spalacz tłuszczu nie przyniesie oczekiwanych efektów. Oczywiście treningi czy ruch są bardzo korzystnym czynnikiem, gdyż pozwalają nam na dodatkowy wydatek energetyczny, jednak dobre spalacze tłuszczu działają niezależnie od aktywności fizycznej. Ważnym aspektem jest jednak ograniczenie podaży kalorii względem ilości, którą przyjmujemy regularnie trenując. Najefektywniejszym sposobem przy redukcji jest redukcja wartości energetycznej naszych posiłków poprzez wyelminowanie nadmiaru węglowodanów, gdyż to one najchętniej odkładają się w postaci tkanki tłuszczowej, a ponadto przy mniejszej aktywności nie jesteśmy w stanie ich na bieżąco wykorzystywać na potrzeby energetyczne. Również glikogen jest na stabilniejszym poziomie, dlatego mniejsze porcje cukrów zarówno prostych jak i złożonych są zalecane w okresie zmniejszonej aktywności fizycznej, którą niewątpliwie wymusza na nas koronawirus.
    Częstą praktyką jest sięganie po spalacze lipotropowe, ponieważ w przypadku małej aktywności nie potrzebujemy odczuwać zbyt dużego pobudzenia. Tymczasem ogólnie rzecz biorąc spalacze termogeniczne wykazują się z reguły większą skutecznością i często dodatkowo wspierają między innymi metabolizm, który również należy do ważnych czynników wspierających odchudzanie. Bardzo dobrym kompromisem stają się więc termogeniki, jednak nie zawierające składników pobudzających. Wśród popularnych i posiadających składniki o potwierdzonym działaniu z pewnością możemy wymienić Cheetah Non Stim oraz Olympus Labs Assassinate.
    Dodatkowo podczas suplementacji w okresie epidemii bardzo ważną rolę będą odgrywały mimetyki insuliny. Dla wielu osób jest to najważniejsza kategoria suplementów podczas odchudzania, gdyż coraz więcej z nas cierpi na zaburzoną wrażliwość insulinową komórek. U osób mniej aktywnych utrzymywanie niskiego lub średnio-niskiego poziomu cukru we krwi jest ważne, nagłe skoki powodują szybsze gromadzenie się tkanki tłuszczowej oraz trudniejszą jej redukcję. O ile przy dużej aktywności glikogen jest opróżniany i magazynowany na bieżąco, tak przy jej zmniejszeniu rola mimetyków insuliny jeszcze bardziej wzrasta. Warto wybierać produkty oparte o składniki standaryzowane, które posiadają oczywiście skuteczność we wiarygodnych badaniach. Składniki tego typu znajdziemy między innymi w RedCon1 RPG czy Glaxon Cheat. Oba te produkty wspomagają kontrolę tkanki tłuszczowej, a przy deficycie kalorycznym dodatkowo nasilają jej zużycie.
    Bardzo cenionymi suplementami w tym czasie mogą być także boostery metabolizmu. Jak wiadomo, zwiększona aktywność przyspiesza metabolizm i zwiększa wydatek energetyczny. Stosowanie związków wpływających na wydajność pracy tarczycy pozwoli nam utrzymać szybką przemianę materii i tym samym przyczynia się do skutecznego odchudzania. Na rynku znajdziemy produkty, które są wyspecjalizowane typowo w tym zakresie jak Cannibal Claw, ale również o nieco szerszym zastosowaniu, wpływając między innymi na poziom kortyzolu. Bardzo cenionym produktem łączącym te zalety jest Lean Xtreme, dostępny od wielu lat na rynku.
    Jak utrzymać niski poziom tkanki tłuszczowej w czasie epidemii?
    Poza stosowaniem tabletek odchudzających ważna jest oczywiście nasza dieta, a właściwie styl naszego odżywiania. Powinniśmy kontrolować ilość kalorii które dostarczamy, gdyż nie łatwo pozwolić sobie na ich znaczny nadmiar, szczególnie jeśli spędzamy całe dnie w domu i jedzenie mamy praktycznie na wyciągnięcie ręki. Dobrym pomysłem jest przygotowanie sobie listy posiłków na dany dzień, co da nam odpowiedni schemat i ułatwi kontrolę naszego odżywiania. Poza ilością kalorii zwracajmy również uwagę na ich jakość. Ograniczenie mieszanek cukrów i utwardzanych tłuszczy roślinnych jest raczej sprawną oczywistą, jednak warto również zastąpić mocno kaloryczne owoce jak np.. banany czy winogrono innymi, o mniejszej zawartości kcal, a większej błonnika jak cytrusy. Ponadto włączmy do diety warzywa, które wspomagają kontrolę apetytu dając nam cenne uczucie sytości.
    Jeśli mimo epidemii udaje nam się utrzymać regularną aktywność, wówczas bez większych konsekwencji możemy pozwolić sobie na nieco większe odstępstwa żywieniowe. Idealną porą na cheat meal jest oczywiście czas bezpośrednio po treningu lub jako pierwszy posiłek w ciągu dnia, kiedy to rezerwy naszego glikogenu są mocno uszczuplone. Nieocenione właściwości posiadają wspominane już mimetyki insuliny, które przyjmowane przed bardziej obfitymi posiłkami w znacznym stopniu zmniejszają ich negatywny wpływ na sylwetkę. Możemy śmiało określić je pełnowartościowymi reduktorami tłuszczu, szczególnie w sytuacji siedzącego trybu życia.

    Podsumowanie
    Wysokiej jakości tabletki odchudzające działają w przypadku każdego rodzaju aktywności fizycznej, a nawet jej braku. Pamiętajmy, że nawet chodzenie, sprzątanie, praca w ogrodzie i podobne czynności również są swego rodzaju aktywnością fizyczną. Dla naszego organizmu nie ma znaczenia czy pokonamy 500 m na profesjonalnej bieżni czy też chodząc po kuchni. Składniki aktywne zawarte w wysokiej klasy produktach mające potwierdzoną skuteczność nie są aktywowane pod wpływem wysiłku fizycznego, lecz ich właściwości fizjologiczne wykazują się samoczynnie. Wybór odpowiedniego spalacza, dostosowanego do naszych możliwości, trybu życia, tolerancji czy odżywiania niewątpliwie maksymalizuje efekty i pozwala na pełne wykorzystanie Jego potencjału.
    Pomimo trwającej epidemii koronawirusa jesteśmy w stanie nie tylko zadbać i utrzymać szczupłą sylwetkę, ale nawet ją poprawić i wykorzystać ten trudny czas do maksimum. Tak naprawdę tylko od nas samych zależy czy ten trudny czas będzie całkowicie zmarnowany, czy też postaramy się wziąć sprawy w swoje ręce i cały czas nad sobą pracować. Prędzej czy później czas pandemii się zakończy, nadejdzie okres letni i sposób w jaki spędziliśmy kwarantannę zostanie zweryfikowany i być może pozwoli nam cieszyć się świetną formą wakacyjną.
     
  14. Kazam
    Beta-alanina to aminokwas, który organizm wykorzystuje przy produkcji karnozyny w mięśniach. Karnozyna zaś pochłania nadmiar jonów wodoru powstających w mięśniach w trakcie treningu oporowego i tym samym reguluje ich kwasowość. Zresztą, każdy, kto kiedykolwiek ćwiczył, kojarzy moment, w którym mięśnie zaczynają odmawiać posłuszeństwa i powstaje uczucie lekkiego pieczenia. Dzieje się tak właśnie wtedy, kiedy kwasowość mięśni znacznie wzrasta. Tak więc im więcej karnozyny w mięśniach, tym dłużej jesteś w stanie wykonywać trening. Suplementacja beta-alaniną, według badań16, po kilku tygodniach powoduje wzrost poziomu karnozyny w mięśniach nawet o 65%. Standardowo rekomendowane dawki oscylują w okolicach 3–7 g na dobę przez okres minimum 6 tygodni. Warto pamiętać, że jeśli już uda się podnieść poziom karnozyny w mięśniach, to do jej spadku dochodzi bardzo powoli. W związku z tym po pewnym czasie regularnego przyjmowania beta-alaniny można przestać przyjmować ją regularnie, tylko np. okołotreningowo. Zresztą, wiele przedtreningówek zawiera w składzie beta-alaninę. W praktycznym ujęciu wygląda to tak: przyjmuj beta-alaninę przez okres 6–10 tygodni w dawce np. 5 g dziennie. Następnie możesz przyjmować 2–3 gramy, ale już tylko w dni treningowe. Uważa się również, że wchłanianie beta-alaniny jest większe, jeśli przyjmuje się ją z kreatyną, i na odwrót – dlatego warto łączyć ze sobą te dwa suplementy. Trzeba jednak pamiętać, że beta-alanina może mieć dość niekomfortowy skutek uboczny w postaci uczucia mrowienia skóry. Nie jest to nic niepokojącego, ale może sprawiać pewien dyskomfort w trakcie treningu.

    Przedtreningówki to jedne z najpopularniejszych złożonych suplementów. Reklamy tych produktów są chyba najbardziej przejaskrawione w całej branży suplementacyjnej. Oglądając je, można odnieść wrażenie, że najlepsze z nich są w stanie wysłać człowieka na Księżyc. Ten sposób prezentowania przedtreningówek wiąże się ze sposobem myślenia konsumentów na ich temat. Przeciętna osoba planująca zakup przedtreningówki myśli o niej mniej więcej tak: „Kopnie mnie czy nie kopnie? I jak mocno?”. Stąd też nazwy i grafiki promujące dane przedtreningówki – wybuchy, salwy ognia i całkowite zniszczenie są w reklamach tych produktów na porządku dziennym.
    Co sądzimy o przedtreningówkach?
    To, jak się czuję w trakcie treningu, zależy od bardzo wielu czynników. Na przykład od tego, jak się wyspaliśmy, co jemy przed treningiem i dzień przed nim, jaka jest pogoda, czy jesteśmy pod wpływem stresu i tak dalej, i tak dalej. Innymi słowy: istnieje wiele istotnych czynników, które sprawiają, że dany trening może być dobry lub zły, to znaczy: czy uda się w pełni zrealizować założenia treningowe, czy nie. Wniosek jest następujący: nie ma sensu pokładać nadziei w przedtreningówce, jeśli nie dba się o inne czynniki, które mają istotny wpływ na wydajność treningową. Kolejna sprawa: nigdy nie oczekuj kopa od przedtreningówki. Może się to też wiązać z tym, że podstawowym stymulantem w przedtreningówkach jest kofeina, do której receptory są bardzo przyzwyczajone od codziennego picia kawy. Można to też zwalić na chemię organizmu. Poza tym zbytnia stymulacja przez przedtreningówkę też nie jest wskazana, bo jednym z najważniejszych elementów treningu jest poziom koncentracji. Jeśli przedtreningówka kopnie Cię tak, że nie wiesz, gdzie podziały się Twoje ręce, to lepiej wstrzymaj trening.
    Czego oczekiwać po przedtrenigówce?
    Pojawia się więc pytanie: czego oczekiwać po przedtreningówce? To proste: zwiększenia wydajności w trakcie treningu bez zaburzania poziomu koncentracji. Nie ma sensu oczekiwać kopa, ale tego, że będziesz mógł przeprowadzić dłuższy i bardziej efektywny trening. Po dobrej przedtreningówce należy spodziewać się właśnie takich efektów. Nieraz zdarzało Ci się zapewne iść na trening, będąc w tzw. „trybie zombie” – wydawało się, że nie będziesz w stanie ruszyć ręką. Po wzięciu przedtreningówki dalej czujemy się jak zombie, ale mimo to jesteś w stanie przeprowadzić bardzo dobry trening. Oczywiście nie jest tak zawsze; to nie jest magiczny eliksir, który nagle sprawi, że będziesz ćwiczyć jak natchniony. Tylko nielegalne substancje psychoaktywne byłyby w stanie stymulować człowieka tak, jak to sobie wyobraża przeciętny konsument kupujący przedtreningówkę.
    Czy warto kupić przedtreningówkę?
    Jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie. My zakwalifikowalibyśmy przedtreningówki do grupy suplementów przydatnych, wygodnych. Zresztą, można samemu sporządzić napar, który w pewnym stopniu będzie imitować przedtreningówkę. Mamy tutaj na myśli tzw. „kuloodporną kawę”. Do filiżanki czarnej kawy należy dodać łyżkę oleju kokosowego i gotowe. Zawarte w oleju kokosowym kwasy tłuszczowe MCT wydłużają działanie kofeiny, dzięki czemu efekt stymulacji jest dłuższy. Można też dodać do takiej kawy łyżeczkę kakao, które zawiera teobrominę. Teobromina jest zaś boosterem NO – zwiększa produkcję tlenku azotu, a co za tym idzie: wzrasta ilość substancji odżywczych transportowanych do mięśni, w tym np. kreatyny.
    Na co zwracać uwagę kupując przedtreningówkę?
    Jeśli ostatecznie zdecydujesz się kupić przedtreningówkę, to jest kilka rzeczy, które warto sprawdzić przed zakupem. Poniżej lista tych najistotniejszych.
    Ilość substancji aktywnych w składzie. Jeśli jest ich bardzo dużo, to można mieć pewność, że producent stara się nas głównie omamić bogatym składem. Ilość składników aktywnych nigdy nie jest kluczowa – kluczowa jest dawka każdego z nich. Jeśli jakaś przedtreningówka ma 30 składników aktywnych, to żeby zawierała każdy z tych składników w skutecznej dawce, czyli takiej, która podziała, musiałaby kosztować pewnie z 300 albo 400 zł. Dziwne nazwy składników aktywnych. To kolejny marketingowy chwyt, który ma sprawić, że dany produkt będzie wydawał się wyjątkowo odjechany. Na przykład 1,3,7-trimetylo-1H-puryno-2,6(3H,7H)-dion– wygląda tajemniczo i sprawia wrażenie niezwykle skomplikowanego i skutecznego związku. A jest to po prostu… kofeina. Oto najistotniejsze substancje aktywne w przedtreningówkach. W nawiasie podaję minimalne dawki na porcję dla niektórych z nich: kofeina (minimum 100 mg), betaalanina (minimum 1 g), boostery NO (np. cytrulina, arginina), witaminy z grupy B (minimum 100% RDA – zalecanego dziennego spożycia). Dodatkowe (opcjonalne) substancje aktywne w przedtreningówkach: monohydrat kreatyny, tauryna, wyciąg z żeń- -szenia (albo inne adaptogeny jak np. różeniec górski), bioflawonoidy i witamina C.
  15. Kazam
    Odżywki białkowe
    Odżywki białkowe, tak jak wspominałem wcześniej, można traktować jako dodatkowe źródło białka. Ich stosowanie jest wygodne, zwłaszcza jeśli trudno Ci zapewnić odpowiednie ilości białka w diecie. Przed odżywkę białkową będę rozumieć odżywkę pozyskiwaną z serwatki. Na rynku istnieją też inne rodzaje odżywek białkowych, np. z soi czy z białka jajek.
    Jak stosować odżywkę białkową
    Rekomendacje producentów na opakowaniu odżywki należy całkowicie zignorować. Jeśli masz rozpisaną dietę i wiesz, ile danych makroskładników musisz dostarczyć, to po prostu je dostarcz, posiłkując się przy tym odżywką białkową. Warto wiedzieć, że jedna miarka odżywki białkowej (25–30 g) odpowiada 100 g chudego mięsa (np. piersi z kurczaka, wołowiny czy wieprzowiny). Jeśli zatem danego dnia miałeś w planie zjeść np. 200 g piersi z kurczaka, a z jakiegoś powodu nie udało Ci się tego zrobić, to ten brak możesz uzupełnić, wypijając shake z dwóch miarek odżywki białkowej. Gdzieniegdzie wciąż rozpowszechniony jest mit, że nie należy przyjmować jednocześnie więcej niż 30 g białka, ponieważ nadwyżka i tak się nie wchłonie. To nie ma jednak żadnego związku z rzeczywistością, ale faktycznie lepiej jest rozdzielić spożycie białka na kilka punktów w ciągu dnia.
    Koncentrat, izolat czy hydrolizat białka?
    Koncentrat białka serwatkowego (WPC, ang. whey protein concentrate) to najtańsza i najmniej przetworzona postać białka serwatkowego. Izolat (WPI, ang. whey protein isolate) zawiera zazwyczaj więcej białka niż koncentrat i jest lepiej przefiltrowaną postacią białka serwatkowego. Ma też mniej tłuszczu i laktozy. Jeśli chodzi o hydrolizaty (WPH, ang. whey protein hydrolized), to istnieją dwa rodzaje: hydrolizat koncentratu i hydrolizat izolatu. Hydrolizat powstaje poprzez poddanie koncentratu lub izolatu procesowi hydrolizy, czyli de facto procesowi wstępnego trawienia. Niektóre badania sugerują3, że hydrolizaty lepiej się wchłaniają. Są one jednak zdecydowanie droższe. Osobiście postawiłbym na izolat, ewentualnie na mieszankę izolatu z koncentratem.
    Na co zwracać uwagę przy zakupie odżywki białkowej?
    Poza składem (jak najwięcej białka i jak najmniej tłuszczów i cukrów) warto wziąć pod uwagę cenę. Najtańsza odżywka białkowa będzie raczej niskiej jakości i bardzo prawdopodobne, że wywoła problemy żołądkowe. Produkcja odżywek nie jest taka tania, więc jeśli jakaś renomowana firma sprzedaje odżywkę za 220 zł, a analogiczny produkt firmy Krzak sp. z o.o. kosztuje 100 zł, to powinno to wzbudzić Twoją czujność. Niektóre firmy są przyłapywane na procederze o nazwie amino spiking. Ponieważ tylko białka zawierają w składzie chemicznym azot, to jedną z najpopularniejszych metod sprawdzania ilości białka w odżywce jest pomiar zawartości tego pierwiastka. Amino spiking polega na dosypywaniu do odżywki białkowej tanich i bezwartościowych aminokwasów (które też zawierają azot).
    W ten sposób test pokazuje wyższą zawartość białka niż w rzeczywistości. Jeśli kupisz bardzo tanią odżywkę białkową i stwierdzisz, że bardzo Ci smakuje, to pamiętaj: ludziom najlepiej smakuje mieszanka cukru z tłuszczem i bardzo prawdopodobne, że to właśnie tych makroskładników jest całkiem sporo w tej odżywce „białkowej”.
  16. Kazam
    Jak ustalić poziom tkanki tłuszczowej?
    Do dyspozycji mamy różne metody, które charakteryzują się różnym stopniem dokładności. Najmniej dokładna jest metoda „na oko”. Polega ona na szacunkowej ocenie poziomu tkanki tłuszczowej na podstawie tego, jak wygląda nasza sylwetka w lustrze. Pomocne w tym są zdjęcia, które można znaleźć, wpisując w Google body fat men lub body fat women. Posłużenie się takimi zdjęciami powinno wystarczyć. Jeśli chciałbyś uzyskać dokładniejszy pomiar tkanki tłuszczowej, mógłbyś posłużyć się tzw. fałdomierzem. Kosztuje on do kilkudziesięciu złotych. Za jego pomocą należy zmierzyć grubość fałdów skórnych w kilku miejscach ciała, o czym wartość procentową BF% odczytuje się z odpowiedniej tabelki. Fałdomierz daje jednak niedokładne wyniki u osób, które mają budowę typu skinny-fat. Można również skorzystać ze specjalistycznej wagi, które czasami znajdują się na siłowniach, a ich technika pomiarowa polega na impedancji bioelektrycznej. Wpisując w Google pomiar składu ciała oraz nazwę Twojego miasta, możesz znaleźć miejsca, gdzie dokonasz takiego pomiaru. Te wagi jednak również mają spory margines błędu. Oprócz tego istnieją bardziej profesjonalne metody, takie jak dwuwiązkowa absorpcjometria rentgenowska, tzw. DEXA, czy też pomiar wagi pod wodą, na podstawie którego można wyliczyć poziom tkanki tłuszczowej. Jednak tak jak pisałem wcześniej, nie ma co zaprzątać sobie tym głowy. Szacunkowy pomiar „na oko” wystarczy
    Jak policzyć BMR korzystając z LBM?
    Teraz sprawa będzie już dziecinnie prosta. Żeby otrzymać wartość BMR, trzeba pomnożyć LBM przez 24 w przypadku mężczyzn, a w przypadku kobiet przez 22. BMR = LBM × 24 (w przypadku mężczyzn) BMR = LBM × 22 (w przypadku kobiet) Zobaczmy teraz, jak ma się sprawa z Darkiem i Markiem. W przypadku Darka BMR = 75 × 24 = 1800 kcal, a w przypadku Marka BMR = 85 × 24 = 2040 kcal. Różnica między wartościami zapotrzebowania kalorycznego każdego z nich jest więc dość duża.
    Wskaźnik BMI
    Wskaźnik masy ciała BMI wylicza się, dzieląc wagę w kilogramach przez kwadrat wzrostu wyrażony w metrach. W teorii otrzymany wynik powinien powiedzieć, czy masz nadwagę lub niedowagę i jaki jest stopień tego problemu. BMI = (waga w kg) ÷ (wzrost w cm)2 Jednakże wskaźnik ten sprawdza się jedynie u osób z przeciętną sylwetką i jego największa wada polega na tym, że w ogóle nie uwzględnia on poziomu tkanki tłuszczowej.
    Jak policzyć właściwe zapotrzebowanie kaloryczne?
    Żeby policzyć właściwe zapotrzebowanie kaloryczne (lub „dzienne zapotrzebowanie kaloryczne”), trzeba również uwzględnić poziom ich aktywności fizycznej. Ostateczny wzór wygląda zatem tak. LBM × 24 × A (w przypadku mężczyzn) LBM × 22 × A (w przypadku kobiet) Gdzie A to poziom aktywności. Standardowo może on przyjmować wartości: 1,2 — znikoma aktywność fizyczna (np. praca za biurkiem). 1,3 — mała aktywność fizyczna (np. ćwiczenia raz w tygodniu). 1,4 — średnia aktywność fizyczna (np. dwa dość intensywne treningi w tygodniu). 1,5 — duża aktywność fizyczna (np. kilka cięższych treningów w tygodniu). 1,6 — bardzo duża aktywność fizyczna (minimum cztery ciężkie treningi w tygodniu lub praca fizyczna).
    Powiedzmy, że pierwsza osoba prowadzi siedzący tryb życia, a druga bardzo ciężko trenuje 4–5 razy w tygodniu. Wówczas ich właściwe zapotrzebowanie kaloryczne będzie wynosić:
    1.       75 × 24 × 1,2 = 2160 kcal
    2.       85 × 24 × 1,6 = 3264 kcal
    Co oznaczają obie te liczby? To ilość kilokalorii, której każdy z nich potrzebuje, żeby utrzymać aktualną masę ciała przy uwzględnieniu ich aktywności fizycznej.
  17. Kazam
    Jak rozpisać sobie dietę na redukcję?
    By rozpisać sobie dietę na redukcję tłuszczu, najlepiej wykorzystać poniższy przykład:
    ·         Wiek: 25 lat
    ·         Waga: 100 kg
    ·         Somatotyp: endomorfik
    ·         BF%: 25%
    ·         BMR: 1800 kcal
    ·         Aktywność fizyczna: znikoma
    ·         Właściwe zapotrzebowanie: 2160 kcal
    ·         Cel: redukcja tkanki tłuszczowe
    ·         Kaloryka na redukcji: 1950 kcal
    ·         Rozkład makroskładników: 120 g węglowodanów, 175 g białka, 85 g tłuszczów.
    Korzystając z powyższych danych, musimy rozpisać Arkowi dietę na redukcję. Właściwie jedyne, czego teraz potrzebujemy, to ilości makroskładników. Załóżmy, że nie chcemy póki co wprowadzać dodatkowych komplikacji. Do dyspozycji mamy zatem kilka możliwości.
    1.       Rozpisać ręcznie dietę, korzystając z tabel kalorycznych i arkusza kalkulacyjnego.
    2.       Rozpisać dietę za pomocą aplikacji mobilnej.
    3.       Zlecić zadanie dietetykowi i na bazie jego pracy, w zależności od naszych potrzeb, wprowadzać w przyszłości modyfikacje w diecie.
    Rozpisywanie diet przy wykorzystaniu arkusza kalkulacyjnego
    Na samym początku będziemy potrzebować listy składników, które chcemy ująć w naszej rozpisce żywieniowej. Ustalmy przykładowe źródła makroskładników.
    1.       Węglowodany: ryż biały, ryż brązowy, kasza gryczana, ziemniaki.
    2.       Białko: pierś z kurczaka, łosoś, wołowina, jajka.
    3.       Tłuszcze: jajka, oliwa z oliwek, olej kokosowy, orzechy nerkowca.
    4.       Składniki o niskiej wartości kalorycznej, które można pominąć przy rachunkach, to warzywa takie jak: marchewka, pietruszka, ogórek, papryka, sałata, pomidor, brokuły, kalafior.
    Zauważ, że jajka są zarówno źródłem białek, jak i tłuszczów. Warto też pamiętać, że żółtka jajek nie są wyłącznie źródłem tłuszczów, ale zawierają też sporo białka. Teraz w pierwszej kolumnie arkusza kalkulacyjnego moglibyśmy wypisać wszystkie produkty z punktów 1–3. Następne trzy kolumny możemy poświęcić na zawartość makroskładników w 100 g danego produktu. W pierwszej z tych kolumn możemy wpisać węglowodany, w drugiej białka, a w trzeciej tłuszcze. Następną kolumnę możemy przeznaczyć na gramaturę, tzn. na to, ile danego produktu chcemy uwzględnić w rozpisce żywieniowej. Kolejne trzy kolumny powinny zawierać ponownie: węglowodany, białka i tłuszcze, ale musimy w nich wpisać funkcje matematyczne, które przeliczają ilość makroskładników w zależności od gramatury. To może wydawać się skomplikowane, ale mamy tu do czynienia z matematyką na poziomie szkoły podstawowej. Potrzeba nam jedynie trochę cierpliwości. Dla przykładu rzućmy okiem na tabelę kaloryczną dla białego ryżu.
    Wiemy, że w 100 g ryżu mamy 79 g węglowodanów, 7,9 g białka i 0,9 g tłuszczu. Jak w takim razie powinna wyglądać funkcja, która podaje ilość węglowodanów w zależności od gramatury? Jeśli gramatura wynosi np. 50 g, to oczywiście ilość węglowodanów będzie wynosić 0,5 × 79 g = 39,5 g. A co jeśli będzie wynosić X gramów? Wówczas ilość węglowodanów będzie wynosić (X ÷ 100) × 79. A ile będzie białek? (X ÷ 100) × 7,9. A tłuszczów? (X ÷ 100) × 0,9.
    Na samym końcu arkusza kalkulacyjnego wrzucamy sumę wszystkich makroskładników. Następnie musimy dobrać gramatury tak, żeby łączna ilość makroskładników zgadzała się z naszą rozpiską. I gotowe. To dość pracochłonne, ale z raz przygotowanego pliku będziemy mogli korzystać wielokrotnie.
    Z tego możemy już ułożyć konkretny plan żywieniowy. Mogłoby to wyglądać w następujący sposób.
    1.       Śniadanie: jajecznica z 5 dużych jajek (300 g) smażona na 10 g oleju kokosowego. Do tego garść orzechów nerkowca (20 g) i pomidor.
    2.       Drugie śniadanie: wołowina (100 g) z ryżem brązowym (30 g) podana z warzywami na patelnię (ale takimi, które są niskokaloryczne i które pomijamy w przeliczeniach).
    3.       Obiad (po treningu): pierś z kurczaka 320 g gotowana na parze i polana 10 g oliwy z oliwek, do tego 100 g ziemniaków i 50 g ryżu.
    4.       Podwieczorek: sałatka z łososia wędzonego (150 g) z sałatą, ogórkiem i pomidorkami cherry.
    5.       Kolacja: kasza gryczana (50 g) z ogórkami kiszonymi.
    Może nie jest to idealny plan żywieniowy (zwłaszcza pod względem walorów smakowych), ale już teraz jesteś w stanie samodzielnie ułożyć bardzo podobny. Oczywiście możesz dobrać inne źródła makroskładników, dodać nieco finezji kulinarnej i w ten sposób produkować jeden jadłospis za drugim.
    Rozpisywanie diety za pomocą aplikacji mobilnej
    Istnieje wiele aplikacji mobilnych ułatwiających liczenie kalorii i makroskładników, np.: MyFitnessPal, FatSecret czy Fitatu. Wszystkie są darmowe, jednak pewne funkcje udostępnione są dopiero w wersjach płatnych. Wszystkie też mają duże bazy produktów.
    Za pomocą tych aplikacji można również skanować kody kreskowe produktów, jeśli zaś jakiegoś nie ma w bazie, można go wprowadzić ręcznie, dzięki czemu przy następnym skanowaniu nie trzeba powtarzać tej czynności. Każdej z tych aplikacji można użyć do rozpisania sobie diety w analogiczny sposób jak w przykładzie z arkuszem kalkulacyjnym (tzn. użyć aplikacji jako narzędzia liczącego zamiast arkusza), jednak jest to dość uciążliwe.
    Powszechnym sposobem wykorzystywania takich aplikacji jest komponowanie diety „na oko”. To znaczy: wklepujesz do aplikacji posiłki, które spożywasz w ciągu dnia i dbasz, żeby na koniec „zgadzały się makro”. Jeśli będziesz obyty ze źródłami makroskładników, to takie podejście będzie dla Ciebie bardzo wygodne. Nie gwarantuje to oczywiście stworzenia dobrej diety, ale przynajmniej ułatwia spożycie właściwej ilości makroskładników. Aplikacje mają też tę zaletę, że zliczają ilość spożytego cukru czy błonnika, co pozwala na dokładniejszą analizę własnego sposobu odżywiania. W LifeSum wprowadzony jest również ranking produktów. Litera A oznacza produkty najzdrowsze, litera D najmniej zdrowe. Można by dyskutować z zasadnością tego rankingu, ale daje on pewne pojęcie o tym, jak się odżywiamy, a zwłaszcza o tym, jakich produktów powinniśmy unikać. Najgorzej oceniane są produkty przetworzone, z dużą ilością cukrów itp. Aplikacje mobilne do liczenia kalorii mają wbudowane kalkulatory kaloryczne, ale sugeruję wpisać liczbę kalorii oraz procentowy udział makroskładników ręcznie, zgodnie z zasadami.
    Powyżej przedstawiłem dwa podejścia, które możesz zastosować przy rozpisywaniu sobie diety. Jedna z metod zakłada, że będziesz mieć przygotowany całodzienny jadłospis wraz z gramaturami przyjmowanych posiłków i makroelementów. To podejście tradycyjne. Druga metoda zakłada, że nie będziesz miał przygotowanej rozpiski, ale na bieżąco będziesz kontrolować spożywane jedzenie, wklepując je do aplikacji. Drugie podejście może wydawać się bardzo wygodne, ale nie będzie ono idealne dla każdego. Jedne osoby wolą mieć wytyczone jasne ramy i uwielbiają porządek, dla innych takie uporządkowanie może wydawać się bardzo ograniczające. Pierwsza metoda zaś, poza tym, że jest uporządkowana, wymaga na początku większego nakładu pracy. Dlatego zanim zdecydujesz się, w jaki sposób będziesz budować swój plan żywieniowy, dobrze się zastanów, które podejście będzie dla Ciebie lepsze.
    Osobiście radzę na początku trochę się zdyscyplinować i rozpisać sobie konkretny plan, korzystając z arkusza kalkulacyjnego. Z psychologicznego punktu widzenia jest to lepsze rozwiązanie, bo jeśli napracujesz się przy tym planie, to po prostu będzie Ci żal go nie przestrzegać. Poza tym to świetny trening samodyscypliny. Istnieją też inne korzyści, które płyną z takiego podejścia do rozpisywania diety. Jeśli odczuwasz, że w Twoim życiu panuje chaos i tracisz nad nim kontrolę, to precyzyjna rozpiska żywieniowa może dać Ci namiastkę stabilizacji i poczucie większego wpływu na własny los.
    Podsumowanie
    1.       Rozpisywanie diety to na początku dość pracochłonne zadanie. Jednak jeśli raz się namęczysz, to późniejsze aktualizowanie planu dietetycznego powinno iść już łatwo.
    2.       Rozpiski dietetyczne mogą być „sztywne” lub „doraźne” i do Ciebie należy wybór, która z tych metod lepiej się sprawdzi w Twoim przypadku i z którą będzie Ci się wygodniej pracować.
    3.       Pamiętaj, że nawet jeśli zaczniesz ważyć posiłki i liczyć ilość makroskładników, to pedantyczna precyzja nie jest tutaj wskazana. Nie ma się co przejmować, że sypnęły Ci się 54 gramy owsianki zamiast 50.
    4.       Jeśli czujesz, że przygotowanie planu dietetycznego jest dla Ciebie zbyt dużym wyzwaniem, to po prostu zleć jego wykonanie dietetykowi. Później, bazując na jego rozpisce, będziesz w stanie wprowadzać modyfikacje w diecie w zależności od Twoich potrzeb
  18. Kazam
    Alkohol vs dieta i trening
    Nie chcę demonizować alkoholu. Zresztą sam lubię raz na jakiś czas napić się w dobrym towarzystwie. Według mnie w spożywaniu alkoholu w rozsądnych ilościach nie ma nic złego – pomijając przypadek osób z chorobą alkoholową albo mających problem z metabolizowaniem alkoholu, czy inne problemy zdrowotne.
    Alkohol kontra dieta
    Nasz organizm nie magazynuje alkoholu, w związku z tym większość zawartych w nim kalorii (a 1 gram alkoholu to aż 7 kcal) nie ma wartości odżywiających organizm – dlatego też mówi się w tym kontekście o „pustych kaloriach”. Jednakże coś z tą energią musi się stać: organizm przerabia ją w pierwszej kolejności. Nasze ciało zaczyna się zajmować kaloriami z alkoholu, a nie tymi z pokarmu. W związku z tym, jeśli w trakcie picia napojów wyskokowych dużo jemy, należy spodziewać się, że zaczniemy magazynować tłuszcz. Najbardziej podstępne są drinki, które zawierają dużo cukru. Mówiąc prościej: kiedy pijemy, nasz organizm zaczyna przetwarzać alkohol na ciepło i w związku z tym więcej kalorii ze spożytych posiłków zostanie zmagazynowane w postaci tkanki tłuszczowej.
    Ludzki organizm w pierwszej kolejności metabolizuje alkohol, potem glukozę, tłuszcze i białka.
    Zdecydowanie odradzałbym picie alkoholu na redukcji – i nie chodzi tu tylko o potencjalne zwiększenie poziomu tkanki tłuszczowej. W trakcie redukcji nasz organizm jest osłabiony, a pod jej koniec nawet bardzo osłabiony. Dobijanie go alkoholem nie jest rozsądnym rozwiązaniem. Jeśli już musisz się napić, to niech to będą naprawdę małe ilości.
    Alkohol kontra trening
    Obiegowe teorie mówią, że spożywanie alkoholu może powodować utratę tkanki mięśniowej oraz obniża poziom testosteronu, który jest istotnym hormonem w trakcie budowania masy mięśniowej. Co mówią na ten temat badania naukowe? Otóż, jeśli chodzi o testosteron, prawdą jest, że spożycie alkoholu obniża jego poziom ale… wcale nie jest tak źle, jak się o tym mówi. Przykładowo: trzytygodniowe badanie1 pokazało, że przy codziennym spożyciu 30–40g alkoholu poziom testosteronu u badanych spadł o około 7%. Innymi słowy: badani pili równowartość około trzech piw dziennie przez trzy tygodnie, a spadek testosteronu w ich organizmie wynosił około 7%. Nie wykryto również wpływu spożywania alkoholu po treningu na poziom testosteronu2. A co z powszechnym przekonaniem na temat tego, że alkohol to największe zło dla mięśni, bo powoduje spadek masy mięśniowej? Okazuje się, że umiarkowane spożywanie alkoholu nie wpływa na pogłębianie mikrourazów mięśni, do których dochodzi w trakcie treningu siłowego3. Podobnie sprawa ma się w przypadku siły: umiarkowane spożywanie alkoholu nie wpływa na siłę mięśni4. Natomiast sama kwestia tego, czy alkohol wpływa na ubytek masy mięśniowej, nie jest dokładnie zbadana – wiemy, że może to dotyczyć nałogowych alkoholików. Innymi słowy: wpływ spożywania alkoholu na przyrost masy mięśniowej nie jest jeszcze dobrze zbadany. Można się jednak w tej kwestii kierować doświadczeniami osób, które trenowały przez lata, i wyjść z założenia, że alkohol nie jest naszym sprzymierzeńcem w trakcie treningu. Absolutnie nie wolno spożywać alkoholu przed treningiem. W przeciwnym razie narażamy się na kontuzję (zmniejszona koncentracja i koordynacja ruchów). Obniżamy też jakość treningu – spadają wydolność, wytrzymałość i szybkość. Alkohol obniża również poziom cukru we krwi, co może spowodować hipoglikemię. Poza tym powoduje zwiększenie ilości wydalanej wody, co może skutkować odwodnieniem w trakcie treningu.
    Podsumowanie
    1 Alkohol nie jest naszym sprzymierzeńcem w budowaniu wymarzonej sylwetki. Jest bardzo kaloryczny i organizm metabolizuje go w pierwszej kolejności, co zwiększa ryzyko odkładania się tkanki tłuszczowej (zwłaszcza jeśli jemy w trakcie picia).
    2. Mimo to umiarkowane spożycie alkoholu nie powinno mieć większego znaczenia na formę osób, które uprawiają sport amatorsko. Jednak w trakcie redukcji (zwłaszcza w jej końcowych etapach) spożywanie nawet małych ilości może mieć niekorzystne skutki.
    3. Spożywanie alkoholu przed treningiem jest skrajnie nieodpowiedzialne i ryzykowne. Może doprowadzić do kontuzji, odwodnienia organizmu lub hipoglikemii (poważnego spadku poziomu cukru we krwi).
  19. Kazam
    Suplementy Diety skuteczne przy astmie i powysiłkowym skurczu oskrzeli
    Naukowcy są zgodni, że otyłość i przybieranie na wadze – ściśle połączone ze wzrostem ryzyka zachorowania na choroby serca – mogą również przyczynić się do wzrostu ryzyka zachorowania na astmę. Nie ma na razie w 100% skutecznego suplementu diety pomagającego w przypadku astmy i powysiłkowego skurczu oskrzeli, lecz trwają pewne ciekawe próby, testujące substancje mogące okazać się pomocne dla osób nietolerujących konwencjonalnych leków.
    Ekstrakt kampo.
    Ta japońska mieszanka składająca się z owocu gardenii, korzenia lukrecji i korzenia cynamonu cieszy się obecnie dużą popularnością w internecie. Istnieje jednakże taka mnogość wersji, każda o nieco odmiennym ziołowym składzie, że trudno się połapać, co de facto nam się trafi. Podsumowując, stosunek ryzyka do potencjalnych korzyści jest zbyt wysoki. Naukowcy badają obecnie zastosowanie kampo w kontekście zapalenia dróg oddechowych u pacjentów z astmą, tak więc niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości usłyszymy jeszcze o tym preparacie wiele dobrego.
    Pycnogenol.
    Podawany w dawce 200 mg dziennie, wyciąg z francuskiej sosny nadmorskiej może blokować niektóre prozapalne cząsteczki (leukotrieny).
    Witamina C.
    Przyjmowana w dziennej dawce 500 mg witamina C może łagodzić nadaktywność dróg oddechowych, ale nie powinna być stosowana w celach leczniczych w trakcie ćwiczeń. A dawka 1000 mg dziennie może zmniejszyć konieczność stosowania steroidów bez pogłębienia objawów.
    Olej rybi omega-3
    Może poprawić funkcjonowanie płuc u osób cierpiących na powysiłkowy skurcz oskrzeli, jednak dawki stosowane w badaniach były wysokie (do 5000 mg dziennie). Inne leki przyjmowane przy powysiłkowym skurczu oskrzeli, takie jak Montelukast, zapewniają bardziej stabilne, spójne korzyści. A kiedy podawano obie substancje razem, efekty nie potęgowały się, co oznacza, że prawdopodobnie działają na tej samej zasadzie. Jeśli nie tolerujesz konwencjonalnie stosowanego leku, olej rybi bogaty w omega-3 może okazać się dobrym wyborem.
    Pelargonia afrykańska (Pelargonium sidoides).
    Może zapobiegać atakom astmy podczas wirusowych infekcji górnych dróg oddechowych.
    Witamina D3
    Podawana w dawce 1200 IU, może ograniczyć ataki astmy u dzieci w wieku szkolnym, u których poziom witaminy D w organizmie jest bardzo niski. To pośrednie wnioski z badań klinicznych, jednak wyglądają imponująco!
    Magnez
    Rzetelnie przeprowadzone badanie kliniczne sugeruje, że magnez może działać zapobiegająco. Nasłuchuj dalszych wieści w tym temacie!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...