Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'kulturystyka' .
-
Kulturystyka w każdym wieku Na kulturystycznej scenie zadebiutował w roku 1998, a już w rok później wystartował na mistrzostwach Polski. W tamtych latach, aby wystartować w mistrzostwach Polski, trzeba było przejść przez eliminacje okręgowe. Tylko dwóch pierwszych zawodników z danej kategorii uzyskiwało prawo startu. Zapomniana tradycja Do dziś Mieczysław uważa, że takie eliminacje były superpomyslem, bo na MP startowali sarni dobrze przygotowani zawodnicy. - A teraz jest tak - dodaje z niechęcią - że kto tylko wykupi licencję zawodnika, ma prawo startu w mistrzostwach Polski, a niektórzy zawodnicy są naprawdę mało krytyczni wobec siebie, On sam trenuje od roku 1980, jest więc prawdziwym weteranem kulturystyki, bo do dziś uzbierało mu się 34 lata zmagania z „żelazem", Nie był to jednak okres zupełnego podporządkowania swojego czasu tej dyscyplinie. Zaprogramowany „odpoczynek" Kiedyś nawet miewał poważne wątpliwości, czy w ogóle warto wylewać pot na uciążliwych treningach i na pewien czas zaprzestał treningów. Owszem, na początku było fajnie, miał mnóstwo wolnego czasu, wręcz zachłysnął się tym, co robił. Cieszył się, że nie musi wydawać kasy na treningi, na specjalną dietę i odżywki, które wiele lat temu były przecież znacznie droższe niż dzisiaj w porównaniu z tym, co się wtedy zarabiało. - Po długiej przerwie w treningach jednak zaczęło mi czegoś brakować -wspomina tamte dni, - Coraz częściej miałem nie najlepszy nastrój. Była jakaś nie zapełniona pustka we mnie i czułem, że stale się ona powiększa. Organizm wyraźnie czegoś się domagał, wiedziałem czego, ale udawałem, że tego nie widzę. W końcu nie wytrzymałem, no bo ile czasu człowiek może sam siebie oszukiwać! I wznowiłem treningi. Wstyd wyjść na plażę Nie oznaczało to wcale, że czuł potrzebę powrotu na scenę kulturystyczną. Absolutnie nie! Czuł potrzebę trenowania, nic więcej. Po roku systematycznych treningów kolega zrobił mu kilka zdjęć, spojrzał na nie i załamał się. Jak można tak wyglądać? Był pewny, że już prawie powrócił do dawnej formy, a fotografia pokazała, że do tego powrotu droga jeszcze daleka, - Odczułem to jako porażkę - relacjonuje dziś swoje wrażenia. - Ciało straciło mocno na jakości, jakieś mięśnie były, ale nie takie jak dawniej. Nie było tej jędrności i twardości. W takiej formie wstydziłbym się pokazać na plaży. Trzeba było mocniej i w sposób bardziej przemyślany wziąć się za treningi. Nareszcie coś się dzieje To był rok 2012. W maju Mieczysław zaczął na poważnie przygotowywać się do tego, żeby w sezonie letnim, bez żadnego dyskomfortu móc pokazać się na plaży. Rezultaty przyszły nadspodziewanie szybko, Już po miesiącu mocniejszych treningów oraz przestrzegania diety zauważył znaczną poprawę formy. - Dwa miesiące później zaczynałem już przypominać tego Mietka No-wackiego sprzed kilkuletniej przerwy treningowej - dodaje z satysfakcją. -Coś mnie podpuściło, aby wziąć udział w konkursie organizowanym na face- booku na najlepsze mięśnie brzucha i wygrałem ten konkurs. Poczuł się tak zmobilizowany do działania, że znowu pomyślał o starcie w zawodach. Jak pomyślał tak zrobił, tym bardziej że koledzy też zaczęli namawiać go do startu. Czas na nowe sukcesy Akurat na październik Związek wyznaczył termin mistrzostw Polski Juniorów i Weteranów. Mieczysław wystartował i zajął II miejsce w swojej kategorii wiekowej. Potem pojechał na mistrzostwa świata weteranów i zajął V miejsce, a w pół roku później powtórzył sukces na mistrzostwach Europy zajmując tam II miejsce. Największy jednak sukces odniósł na tegorocznych mistrzostwach świata weteranów, na których zdobył srebrny medal! Dziś ma czas na wiele przemyśleń, które nawarstwiły się w międzyczasie. Tak na przykład stawia sprawę zdrowia: - Jeżeli ktoś myśli, że gdy zaprzestanie treningów, od razu skończą się dolegliwości ze stawami czy z kręgosłupem, to się bardzo myli. Wtedy dopiero zacznie dowiadywać się, co to takiego te dolegliwości. Systematyczny wysiłek oraz aktywność fizyczna utrzymują cały aparat ruchu w dobrej formie, ale gdy wysiłku zabraknie, aparat ten powoli zacznie się sypać. Jest potencjał, ale tempo słabnie Chociaż sam ćwiczy, uważa, że mimo wszystko ma powody do narzekania, bo w tym wieku organizm nie jest tak sprawny jak kiedyś. Organizm wydziela mniej testosteronu, spowolnieniu ulegają procesy odpowiedzialne za regenerację mięśni, układ nerwo-wo-rnięśniowy mniej jest podatny na bodźce wynikające z treningu siłowego i stymulujące mięśnie do rozwoju. Krótko mówiąc, Mieczysław zdaje sobie sprawę z niedogodności towarzyszących wiekowi średniemu, czego doświadcza zresztą na własnej skórze, ale nadal potrafi być optymistą: - Faktem jest, że mięśnie wciąż mają dość duży potencjał rozwojowy i to jest budujące - mówi z przekonaniem. - Można powiedzieć, że z tym rozwojem jest tak jak z bieganiem. Osoba 20-letnia pobiegnie znacznie szybciej niż 40-letnia, a 40-letnia znacznie szybciej niż 50-letnia. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że zarówno osoba pierwsza, jak i druga oraz trzecia - one wszystkie biegną, tyle że tempo tego biegu jest inne. Raczej technika niż silą Jak z tego widać, Mieczysław bardzo sobie ceni aktywność fizyczną, ale jednocześnie zastrzega się, że po pięćdziesiątce nie jest to już dobry czas na dźwiganie bardzo dużych ciężarów. To jest raczej czas treningów dobrze przemyślanych i na pewno bardziej technicznych niż siłowych. Warto wykorzystywać połączenie pracy umysłu z pracą mięśni, co oznacza, że nie ma sensu koncentrować się na podnoszeniu i opuszczaniu ciężaru, ale na pracy mięśni, jaka temu podnoszeniu i opuszczaniu towarzyszy, - Teraz reakcja mięśni jest zupełnie inna i nic nie można na to poradzić -ubolewa Mieczysław. - W najlepszej sytuacji są osoby, które rozpoczynają treningi. One nie znają tego uczucia, jak mięśnie puchną w młodym wieku, więc nie mają skali porównawczej. Puchniecie mięśni, jakiego oni doznają, całkowicie im wystarcza, ale zdarzają się rzeczy zaskakujące. Kto ćwiczy, ten ma Opowiada historię 52-letniego mężczyzny, dla którego dwa lata temu stał się przewodnikiem jako trener personalny. Na siłowni pojawił się szczupły, a nawet bardzo szczupły mężczyzna. Przy wzroście 182 cm ważył 64 kg. Dziennie spożywał 3 typowe posiłki, no... może z nieco większą ilością białka oraz zdrowszymi węglowodanami. Treningi miał ukierunkowane na ogólny rozwój, bez nastawiania się na duży wzrost masy mięśniowej, chociaż na pewno, przy jego wadze i budowie taki wzrost bardzo by mu się przydał. Trenował 3 razy w tygodniu. Przez pierwsze kilka tygodni uczył się techniki wykonywania ćwiczeń, aby nie zagroziło mu ryzyko doznania jakiegoś urazu. Człowiek ten zaczynał od ćwiczeń wzmacniających, podczas których główną role odrywały maszyny i wyciągi, Potem przeszedł do ciężarów wolnych (sztanga, sztangielki) i solidniejszego treningu. Przez rok trenował tak 3 razy w tygodniu, robiąc na każdym treningu po jednym podstawowym ćwiczeniu w czterech seriach na każdą grupę mięśniową. Efekt tych wszystkich ćwiczeń był niewiarygodny. - Mimo tak mało rozbudowanych treningów - z przyjemnością stwierdza Mieczysław - dały mu one niesamowicie dobre rezultaty, zarówno pod względem masy mięśniowej, jak i siły. Zyskał 13 kg mięśni. Tak, to są mięśnie, gdyż jak dawniej był szczupły w pasie, tak nadal jest szczupły, I przykład tego człowieka jest najlepszą odpowiedzią na pytanie, czy po skoczeniu 50 lat można zwiększyć masę mięśniową, Do przodu, ale ostrożnie Nasz mistrz dodaje jednak, że ewentualny naśladowca nie powinien spieszyć się z rozbudową mięśni. Należy sobie zdawać sprawę z tego, że pośpiech może doprowadzić do przetreno- wania, a osobie, która skoczyła 45 czy 50 lat, o wiele trudniej wyjść z przetrenowania niż osobie znacznie młodszej. Powinna też unikać nieprawidłowego wykonywania ćwiczeń i zbyt dużych ciężarów. Konieczna jest też solidna rozgrzewka całego aparatu ruchu. Tylko specjalista jest wiarygodny Mieczysław jest przekonany, że w ciągu 2-3 lat każdy jest w stanie dorobić się sportowej sylwetki, byleby tylko zachował sporą dawkę rozsądku i cierpliwości. Jeżeli ktoś przez ostatnie lata nic nie trenował, tylko przesiadywał przed TV lub komputerem, to nie powinien rzucać się na treningi 5 czy 6 razy w tygodniu. W zupełności wystarczą mu treningi 2 lub 3 razy w tygodniu. Powinien trenować be2 pośpiechu i przede wszystkim uczyć się prawidłowego wykonywania ćwiczeń. Gdy nie wie, jak wykonać ćwiczenie, niech nie podpatruje innych, tylko zapyta instruktora. Osoby z nadwagą powinny 2-3 razy w tygodniu po treningu siłowym zrobić trening aerobowy. Mieczysław podkreśla przy każdej okazji znaczenie rozgrzewki; - Każdy ćwiczący, a szczególnie osoby, które młodość mają już za sobą, powinny traktować rozgrzewkę jako obowiązkowy wstęp do treningu. Bez tego wstępu nie powinno się rozpoczynać treningu. W starszym wieku stawy, ścięgna oraz przyczepy ulegają usztywnieniu i dlatego tak ważna jest rozgrzewka. Dzięki niej te elementy ciała można uelastycznić, podnieść współczynnik ich gibkości na wysoki poziom, Pozostaje jeszcze kwestia rekomendacji lekarskiej, bo jednak na temat zdrowia osoby przystępującej do treningów po latach „nicnierobienia" powinien wypowiedzieć się specjalista. Na temat kompetencji lekarzy w tym względzie Mieczysław wypowiada się ostrożnie: - Trzeba się na tym znać. Polecam lekarza sportowego lub takiego, który na bieżąco ma kontakt ze sportem. Wątpię, aby lekarz, który nie ma kontaktu ze sportem, mógł w tym względzie udzielić jakiejś mądrej rady. Na pewno odradzi człowiekowi zamiar uprawiania ćwiczeń siłowych, każe odpoczywać, a przecież takie treningi są często polecane nawet osobom po zawale serca. Tyle że przez specjalistę, który zna się na tym. Kacper Grabowski
-
- kulturystyka
- kulturystyka oldboyów
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jeżeli treningi mają dać nam efekt w postaci oczekiwanego przyrostu masy mięśniowej, to należy przede wszystkim wiedzieć, jak one powinny wyglądać. Wtedy, gdy ćwiczenia będą kojarzone wyłącznie z podnoszeniem i opuszczaniem ciężaru, dużych efektów mieć nie będziemy. Oczywiście, masa mięśniowa na pewno nam się zwiększy, bo organizm musi jakoś zareagować na wysiłek do jakiego jest zmuszany, ale wzrost tej masy nie będzie tak duży, jakby mógł być, gdybyśmy mieli właściwe podejście do treningów. W treningach kulturystycznych nie chodzi bowiem tylko o wykonywanie powtórzeń nawet z odpowiednio dużym ciężarem, lecz o coś więcej, a mianowicie o jak największe zaangażowanie trenowanych mięśni w wykonywane powtórzenia, a to są dwie zupełnie inne sprawy. Można np. na bicepsy robić ćwiczenie sztangą 50 kg i mieć tego "bardzo marne efekty, a można to samo ćwiczenie robić sztangą o 20 kg lżejszą i efekty będą nas zaskakiwać. Tajemnica skuteczności treningu Kilka tygodni temu tłumaczyłem to dwóm kolegom, którzy przyjechali do mnie na konsultacje. Robiłem akurat trening mięśni naramiennych, a konkretnie unoszenie sztangielki bokiem w górę (ćwiczenie na boczne części tych mięśni). Zapytali, czy mogą potrenować ze mną. Zgodziłem się pod warunkiem, że ćwiczenie to będą robić zgodnie z moimi sugestiami. A zatem nie będą skupiać uwagi na ciężarze, ale na pracy bocznych części mięśni nararniennych. Stanąłem bokiem do jednej z maszyn treningowych, w jedną rękę chwyciłem 5 kilogramowy hantel, drugą ręką złapałem się konstrukcji maszyny, po czym przechyliłem się w jedną stronę na tyle, na ile pozawalał rai zasięg ręki i zacząłem unosić sztangielkę bokiem w górę. W trakcie tego ruchu łokieć przez cały czas miałem wyżej niż dłoń. Ponadto unosząc sztangielkę, dłoń miałem opuszczoną w dół i powoli skręcałem ją tak, aby mały palec przemieszczał się ku górze, kciuk zaś ku dołowi. Sztangielkę prowadziłem w linii barku, nie wysuwałem jej do przodu. Przez cały czas byłem rnocno skoncentrowany na pracy bocznej części mięśnia naramiennego, wyraźnie czułem tą pracę i mogłem nią sterować w zależności od potrzeb. Coraz mocniej napinając boczną część mięśnia naramiennego starałem się doprowadzić do jak najmocniejszego jej skurczu. W najwyższej pozycji sztangielki na chwilę zatrzymywałem ruch, po czym powoli opuszczałem sztangielkę w dół. Dokładnie wytłumaczyłem kolegom na czym polega to ćwiczenie i powiedziałem, aby w ten sam sposób je robili. Dopiero po kilku seriach, w trakcie których korygowałem ich błędy, zaczęli rozumieć o co tu chodzi, Gdy już zrozumieli na czym polega mechanizm ćwiczenia, to mimo, że każdy ważył ponad 90 kg, ciężką sztangielkę musieli zamienić na 3 kg hantel. Chociaż trenowali tak małym ciężarem, z ogromnym zaskoczeniem stwierdzili, że tak napompowanych i zmęczonych bocznych części mięśni naramiennych jeszcze nigdy nie mieli. Z tego przykładu doskonale widać, że nie jest najważniejsza wielkość ciężaru, jakim ćwiczymy, tylko to ile z danego ćwiczenia będą miały trenowane mięśnie. I to jest główna tajemnica skuteczności treningu. W roku 2010 na mistrzostwach Polski juniorów i weteranów zdobyłem brązowy medal, a w roku 2012 srebrny. A zatem do pełnej kolekcji brakowało mi tylko medalu złotego i taki medal był moim celem na tegorocznych mistrzostwach Polski juniorów. Przygotowania rozpocząłem 8 miesięcy przed mistrzostwami. Były one podzielone na 2 etapy: etap zwiększania masy mięśniowej i etap poprawy separacji oraz rzeźby mięśni. Jeżeli chodzi o zwiększenie masy mięśniowej, to w planach miałem zwiększenie jej tylko o 1-1,5 kg, ale to miało być 1-1,5 kg doskonałej jakości mięśni. Zarówno w etapie pierwszym, jak i drugim trenowałem w systemie 2-1-2-2 (dwa dni treningu, dzień bez treningu, dwa dni treningu, dwa dni bez treningów). Każdy trening zajmował mi od 45 do 60 minut i to była wystarczająca ilość czasu na solidne do-trenowanie mięśni. Przy tak krótkich treningach przerwy między seriami trwały tylko tyle, ile potrzebne mi było czasu na wyrównanie oddechu. W każdym ćwiczeniu najpierw robiłem serię rozgrzewkową (mały ciężar, około 20 powtórzeń), potem 2 lub 3 serie wstępne (średnia wielkość ciężaru, z każdą kolejną serią ciężar stopniowo wzrastał) i dopiero na samym końcu 3 serie docelowe (robocze). Sposób, w jaki kończyłem serie, był zróżnicowany. Raz kończyłem je wyczerpaniem mięśniowym (brak siły na wykonanie następnego powtórzenia), innym razem ze świadomością, że jeżeli bym mocno się postarał, to wykonałbym jeszcze jedno powtórzenie, a jeszcze innym razem z wyraźnym zapasem siły na to jedno powtórzenie. Intensywne treningi, jakie robiłem w okresie zwiększania masy mięśniowej, dawały taki efekt, że miałem wyraźną kratę na brzuchu oraz niezłą separację i rzeźbę mięśni. Świadomość tego poparta częstym widokiem moich mięśni w lustrze mocno nakręcała rnnie do treningów. SKRÓCONY PLAN TRENINGU PRZEMKA W OKRESIE ZWIĘKSZANIA MASY MIĘŚNIOWEJ Pierwszy dzień treningu - Mięśnie pleców i mięśnie naramienne Drugi dzień treningu - Mięśnie klatki piersiowej. Mięśnie czworogłowe i dwugłowe ud Trzeci dzień treniengu - Bicepsy i tricepsy Czwarty dzień treningu - trenujemy tak, jak w pierwszy dzień treningu Piąty dzień treningu - trenujemy tak, jak w drugim dniu treningu. Itd. Tu i ówdzie słyszy się zalecenia, aby często zmieniać ćwiczenia, nawet z treningu na trening. Nie jestem zwolennikiem takiego rozwiązania. Moim zdaniem, jeżeli ćwiczenie daje mocno odczuwalne efekty, to nie ma sensu już na kolejnym treningu rezygnować z niego. O wiele lepiej wykorzystać to ćwiczenie na kilku kolejnych treningach. W przygotowaniu się do tegorocznych mistrzostw Polski priorytetem dla mnie był rozwój najsłabiej prezentujących się grup mięśniowych, czyli mięśni pleców i klatki piersiowej. Grupą, która wymagała najwięcej pracy, były mięśnie pleców. Praca nad tą grupą nigdy nie jest prosta, ponieważ w skład tej grupy wchodzi duża liczba mięśni (mięśnie najszersze grzbietu, prostowniki grzbietu, równoległo-boczne, obłe, i czworoboczny) i trzeba zadbać rozwój ich wszystkich. Mięśnie piersiowe Muszę stwierdzić, że po wielu miesiącach intensywnych treningów wreszcie moje mięśnie piersiowe zaczęły wyglądać tak, jak powinny. Mają jeszcze pewne mankamenty, ale to kwestia czasu, gdy je zlikwiduje.
- 1 odpowiedź
-
- trening
- błędy treningowe
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami: