Przepraszam za poniższe odpowiadanie samej sobie i to naprawdę długie, ale może kiedyś ktoś natknie się na ten wątek w podobnej sytuacji. Nie panikuj zatem, Droga Nieznana Osobo, ponieważ zaledwie po kilku dniach nowej strategii, mam dobre wieści
Update:
Pilnując indeksów i (o ile umiem) ładunków glikemicznych, uważając na kaloryczność, nie ograniczając nadmiernie węglowodanów, choć uważając na ich ilość w pojedynczych posiłkach, trenując w domu i biorąc inozytol, witaminy: B Complex, C i D, kwasy Omega 3, magnez, cynk, żelazo, kurkuminę, rożeniec, probiotyki, Fenix Ground Zero i Burn 24, zrzuciłam już 3,5 kg z tych 9 extra i 4 cm z dodatkowych 7
Co do treningów: aktualnie robię splity obwodowe (mam tylko 50 kg ciężarów i sąsiadów pod sobą) z obciążonym hula hopem na rozgrzewkę i rolowaniem przed rozciąganiem. Wszystko zajmuje mi ok. 1 godz. i staram się bardzo tego czasu pilnować, żeby znowu tygodniami nie zbijać kortyzolu. Plan tygodniowy to: 3 treningi dolnych partii, 2 górnych + w dni nietreningowe: rower/spacer.
P.S. Poczytałam trochę artykułów naukowych po angielsku i po namyśle wywaliłam ashwagandhę z suplementacji; być może na stałe, na jakiś czas na pewno. Udowodniono, że podbija testosteron i lutropinę u mężczyzn i podejrzewa się ją o podobny efekt u kobiet. U mnie zdecydowanie nie jest to pożądane w związku z prawdopodobnie już mocno podwyższonymi poziomami obu (wg diagnozy na podstawie objawów, bo na ich dokładne badania muszę poczekać). Nie ograniczyłam natomiast białka i nabiału i wciąż jem pół kilo skyra dziennie
Na razie pozjadam co mam, ale planuję zakup: NAC, berberyny (hormony mi przepisał, skubaniec, od razu, ale metmorfiny pożałował, bo: "nie jesteś gruba") i ALA. Jeśli czyta to ktoś z wiedzą/doświadczeniem, i ma pomysł, co jeszcze warto dołożyć przy insulinooporności i PCOS (i wszelkich objawach hipoglikemii reaktywnej) będę wdzięczna za sugestie