Solaros Napisano ponad rok temu Napisano ponad rok temu Chyba nie raz słyszeliście na siłowni tekst: nie robią nóg, bo do pracy jeżdżę na rowerze. Jest to absolutnie złe podejście. Rower, a szczególnie spokojna i jednostajna jazda na nim, daje niemal zerowy bodziec do rozbudowy mięśni nóg. Może nawet spowodować rozpad włókien mięśniowych, gdyż organizm przy nadmiarze wysiłku wytrzymałościowego i niedoborze bodźca siłowego zdecyduje, że duże mięśnie nóg tylko mu przeszkadzają. Bieganie spokojnie można uznać za wystarczający zamiennik treningu siłowego dolnych partii ciała. To samo dotyczy biegania. Fakt, że zawodowi sprinterzy często prezentują wspaniałą sylwetkę, nie oznacza, że zwykłe bieganie po parku czy boisku zastępuje trening nóg na siłowni. Biegając, nie dajemy bodźca, który w jakikolwiek sposób można porównać z przysiadami. Nie wolno wymigiwać się. od treningu nóg takimi błahymi wymówkami, jak spora ilość wysiłku wytrzymałościowego. Albo chcemy mieć solidne kopyta, albo przyznajemy się do lenistwa. Bieganie i rower to zwykłe wymówki. Możesz stracić boczki dzięki ćwiczeniu mięśni brzucha ,szczególnie skośnych. W nieskończoność można powtarzać, że nie istnieje miejscowe spalanie tłuszczu, a i tak znajdą się całe rzesze osób wykonujących brzuszki, żeby pozbyć się tłuszczu z tego obszaru. Skosy brzucha są szczególnym miejscem, ponieważ kulturyści w ogóle nie powinni ich ćwiczyć, gdyż poszerzają sobie w ten sposób talię. Przysiady, wiosłowania i zwykłe brzuszki wystarczają stymulują ten obszar. Zmuszają mięśnie do rozwoju, a nie miejscowy tłuszcz do spalenia. Cytuj
Rekomendowana wypowiedź
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.